Przymusowa pobudka o godz. 6:00, półgodzinne sprzątanie, zalanie czerwono-fioletowym piwem dywanu, ściany na wysokość ponad metra oraz biurka, odłamki szkła porozrzucane w promieniu metra, a także skaleczenie przy ich zbieraniu to bilans dzisiejszego wybuchu sour ale’a Sourtime Porzeczka z Browaru Maryensztadt. Piwo jakiś czas temu było dostępne w sklepach sieci Netto.
Nieszczęsna butelka miała termin przydatności do 5 lipca tego roku, więc jeszcze ponad miesiąc. Najprawdopodobniej więc tym samym wyjaśniła się bardzo szybka i zagadkowa obniżka cen piw z Browaru Maryensztadt dostępnych w Netto. Niedługo po wprowadzeniu ich do oferty zamiast bodaj 7-8 zł kosztowały już one – z tego co pamiętam – niecałe 3 zł. Wygląda na to, że producent był świadom problemu, jednak nie zdecydował się na jego nagłośnienie, choćby poprzez komunikat w mediach społecznościowych. A szkoda, bo z komentarzy pod moim porannym wpisem na Facebooku wynika, że problem z granatami w Maryensztadcie nie jest niczym nowym.
Całe szczęście, że butelka, która eksplodowała, była razem z kilkoma innymi w kartonie po zestawie świątecznym z Browaru Kormoran. Dzięki temu żadne inne piwo – poza zalaniem – nie ucierpiało. Znacznie większe straty byłyby, gdyby Sourtime Porzeczka znajdowało się w szafce, gdzie zwykle trzymam piwa. Niejedna butelka zapewne nie wytrzymałaby wtedy wybuchu, a i zalane zostałyby znajdujące się poniżej książki. A i całe szczęście, że tzw. granat eksplodował, gdy spałem – w dzień, gdy siedzę przed komputerem, w pobliżu wspomnianego wyżej kartonu zwykle znajduje się moja noga, która pewnie by na tym ucierpiała.
Na koniec, jako że do Polski zawitała właśnie fala upałów, które pozostaną z nami przynajmniej tydzień, zalecam więc ostrożność w przechowywaniu piw, szczególnie tych niepasteryzowanych. Wzmożoną czujność należy mieć wobec piw z owocowymi dodatkami. Sam muszę dokonać przeglądu tego, co mam i potencjalne zagrożenia przenieść do lodówki.
Aktualizacja, 28.05.2018, godz. 15:03:
Browar Maryensztadt już wie o problemie, choć jak dotąd nie docierały do niego informacje o granatach, ale jedynie sygnały o gushingu. Najprawdopodobniej problemem jest brak pasteryzacji, co w określonych nieodpowiednich warunkach może niestety dać taki, a nie inny efekt. Browar zapowiedział także wzmożone starania, aby tego rodzaju sytuacje nie powtarzały się.