Dwa naprawdę podobne do siebie foreign extra stouty, pośród których trzeba było wskazać zwycięzcę. Tak było wczoraj (28 września 2017 r.) na drugiej bitwie Szczecińskiej Ligi Piwowarów. Publiczność zebrana w szczecińskim pubie multitapie Český Film tym razem miała bardzo twardy orzech do zgryzienia. W walce, o której wyniku być może zadecydowała „niedyspozycja” kilku butelek polewanego piwa, lepszym okazał się Marcin Molenda, który pokonał Łukasza Bitowta.
Oba piwa nieznacznie różniły się w aromacie. Natomiast w smaku, na finiszu jednej z otrzymanych przeze mnie próbek pojawiło się coś, czego nie potrafiłem z początku zidentyfikować, a było dla mnie nieprzyjemne, lekko gryzące. Po dłuższej chwili namysłu doszedłem do wniosku, że może to być początek wady znanej wśród piwnych sensoryków jako „apteka”, będąca najczęściej efektem infekcji lub niedomycia butelek. Właśnie ten niuans był tym, co spowodowało, że za lepsze piwo uznałem fesa Marcina Molendy, choć do momentu ogłoszenia wyników nie wiedziałem, która próbka była nalewana przez niego.
Po ogłoszeniu wyników zwycięzca otrzymał pamiątkowe mieszadło piwowarskie z okolicznościowym grawerem. Co mnie zaskoczyło, to frekwencja – na drugą bitwę piwowarów przyszło naprawdę dużo ludzi, którzy w dużym dość mocno wypełnili lokal. Pośród nich było sporo osób, dla których piwa kraftowe są nowością.
Następna bitwa już za dwa tygodnie w szczecińskim pubie The Office – 12 października w kategorii „double IPA” rywalizować będą ze sobą: Artur Molenda oraz Marek Zdanowicz.
Sorry za jakość zdjęć – niestety mój telefon nie podołał panującemu w lokalu półmrokowi :/.