Recenzowanego wczoraj Mikkeller Blacka od bohatera dzisiejszej recenzji, jakby się wydawało, różni dosłownie wszystko. A jednak, jest pewna cecha wspólna – oba piwa zakupiłem w puszce ;). Ba, w zanadrzu mam jeszcze następne piwa w tym opakowaniu. Spodziewajcie się więc, że niedługo się one pojawią. Będzie to dobra okazja, aby sprawdzić, czy faktycznie aluminiowa puszka tak pozytywnie wpływa na jakość i trwałość jej zawartości. Imperial stout może nie jest najszczęśliwszym, z uwagi na swoją intensywność, przedmiotem takiego testu, ale weizen już tak. Zatem zajmę się dziś niemieckim piwem Erdinger Weißbier z Erdinger Weißbräu.
Piwo kupiłem już kilka miesięcy temu w którymś z polskich marketów. Nie jest to najbardziej spektakularny styl świata, więc musiało ono trochę poczekać na swoją kolej. I czekało, choć doskonale wiem, że piwa pszeniczne powinno pić się jak najświeższe. No, ale kwestia priorytetów. Musiałem coś wybrać ;). W przypadku jasnych, lekkich piw największym zagrożeniem jest zawsze utlenienie, które negatywnie wpływa na smak i zapach, objawiając się smakiem mokrego kartonu, czy też miodu. Mówi się jednak, że największą zaletą puszki jest, obok jej niewielkiej wagi, szczelność, która chroni przed kontaktem piwa z powietrzem, a w szczególności z tlenem.
Hefeweizen to styl, który był w Polsce dobrze znany jeszcze przed piwną rewolucją. A wszystko dzięki niezłej dostępności takich klasyków jak Paulaner, czy też Franziskaner, które często są uznawane za ikony piwa pszenicznego w typie bawarskim. Jest to piwo, w którym spory odsetek zasypu stanowi słód pszeniczny. Jednak to nie on odpowiada za charakterystyczny, bananowo-goździkowy smak piwa. Jest to efekt stosowanych w fermentacji szczepów drożdży, które zjadając cukier, oprócz alkoholu i dwutlenku węgla, produkują specyficzne estry i fenole.
Erdinger Weißbräu to duży browar położony w Bawarii, w Erding w pobliżu Monachium. Jak podaje Wikipedia, jego roczna produkcja ok. 1,5 mln hl i jest jednym z największych, o ile nie największym, na świecie browarów produkujących weizeny. Jak wielu innych tego typu browarów, tak i tego historia zaczyna się pod koniec XIX wieku, czyli w czasach, gdy rewolucja przemysłowa na dobre zadomawiała się w przemyśle browarniczym, a coraz większą popularnością cieszyło się jasne piwo dolnej fermentacji, zwane dziś pilsnerem. Co ciekawe, Erdinger Weißbräu w swojej ofercie nie ma lagerów, a całość portfolio zostało zbudowane wokół różnego rodzaju piw pszenicznych.
Na puszce producent zdecydowanie poskąpił informacji. Dane o wysokości ekstraktu są znane tylko dzięki wymogom jednego z krajów – jedynie w opisie bodaj w języku japońskim (albo podobnym – niestety tych hieroglifów nie rozróżniam) informacja ta została podana. Wielość języków, które znalazły się na opakowaniu, pokazuje, że Erdinger Weißbier jest eksportowany do państw na całym świecie. Wikipedia podaje, że jest ich aż 70 i, co ciekawe, piwo jest produkowane tylko w Erdingu.
Styl: hefeweizen
Ekstrakt: 12,6%
Alk. obj.: 5,3%
IBU: b/d
Data przydatności: 10.05.2018
Kolor: Złote, umiarkowanie zmętnione.
Piana: Bardzo obfita, pół litra nalewałem na trzy razy. Trwała i gęsta. Zostawia śladowy lejsing.
Zapach: Zbożowy, lekko bananowy. Fenoli w zapachu nie ma.
Smak: Erdinger Weißbier to piwo o wyraźnym zbożowym smaku, na drugim planie trochę bananów i gumy balonowej. Na finiszu minimalne goździkowe fenole. Po ogrzaniu wychodzi mokre zboże i trochę mokrego kartonu. Goryczki brak.
Wysycenie: Wysokie.
Erdinger Weißbier to rasowy i całkiem przyjemny koncernowy weizen. Osobiście wolę, gdy to estry i fenole dominują profil aromatyczno-smakowy tego typu piwa, a nie zbożowość, ale i tak jest nieźle. Okazuje się, że trunek całkiem nieźle zniósł próbę czasu – pojawiło się jedynie tylko trochę mokrego kartonu, którego stężenie było jeszcze jak najbardziej akceptowalne. Mitycznej metaliczności pochodzącej z puszki nie było w ogóle, co potwierdza, że teoria ta jest wierutną bzdurą. Jeśli macie ochotę na niedrogiego, niemieckiego pszeniczniaka, to obok Paulanera, czy Franziskanera, śmiało możecie sięgnąć po Erdingera. Szału może nie ma, ale nie o to chyba w tym stylu chodzi ;).
Ocena: 3,8/5
Cena: 3,49 zł za 0,5 l w markecie