Opublikowana dziś przez Tomka Kopyrę wideorelacja z premiery kolejnego piwa single hop Doctora Brew przyniosła bardzo ciekawe informacje na temat przyszłości tej wrocławskiej inicjatywy kontraktowej. Otóż Doctor Brew ma zamiar zacząć wypuszczać piwa refermentowane w butelkach! Ponadto w niedalekiej przyszłości na rynek trafi seria piw leżakowanych w drewnianych beczkach – na pewno spodziewać się możemy wersji barrel aged najmocniejszych piw browaru: imperialnego stoutu oraz barley wine.
Beczki to widoczny od jakiegoś czasu trend na polskim rynku piwa rzemieślniczego. Warto jednak zwrócić szczególną uwagę na refermentację, ponieważ jest to coś, czego na polskim rynku na większą skalę jeszcze nie było. Dla osób, które nie są w temacie: refermentacja jest to sposób na naturalne zakonserwowanie piwa, nie poprzez pasteryzację, czy też mikrofiltrację, ale poprzez dofermentowanie piwa żywymi drożdżami już w butelce – dzięki czemu usuwane jest z niej zbędne powietrze, ponadto piwo samodzielnie się nagazowuje. Dzięki „zjedzeniu” przez drożdże obecnego w butelce tlenu, a ten samym ograniczeniu niepożądanego procesu utlenienia, piwo w ten sposób zakonserwowane, zdecydowanie wolniej traci na jakości. Producent spokojnie może na taki produkt przyznać znacznie dłuższy niż w przypadku zwykłego piwa niepasteryzowanego termin przydatności do spożycia.
Niestety, ale refermentacja w butelce może przynieść także pewne niebezpieczeństwa – z których chyba największym jest zagrożenie związane ze złym obliczeniem ilości cukru, który trafia do butelek i jest paliwem, dzięki któremu żywe drożdże zaczynają pracować. Zbyt duża ilość użytego surowca do refermentacji (cukru, miodu, glukozy itd.) może spowodować przegazowanie piwa, co w skrajnej sytuacji może doprowadzić do rozsadzenia butelki. Zjawisko to jest doskonale znane piwowarom domowym i jest przez nich określane jako „granaty”.
Niemniej jestem bardzo ciekaw efektu, jaki przyniesie realizacja ujawnionych dzisiaj planów :).
