Ci, którzy uważnie obserwują internetowe doniesienia z polskiego rynku piwa rzemieślniczego, na pewno zauważyli, że w związku z premierą tegorocznej warki Imperium Prunum mamy do czynienia z czymś na kształt afery. Okazało się bowiem, że (wbrew temu co początkowo pisałem) piwa jest nieznacznie mniej niż rok temu, jest ono bardzo trudno dostępne, a jego ceny wahają się od 20-kilku złotych do aż nawet ponad 100 zł. Zatem co jest przyczyną tej kuriozalnej sytuacji?
Jak donoszą inni, lepiej zorientowani ode mnie w temacie, blogerzy piwo wcale nie zostało znacznie drożej wycenione przez browar – hurtownie mogły je kupić bezpośrednio od Kormorana w cenie niewiele wyższej niż ta sprzed roku (ale ponoć wciąż nie przekraczającej 30 zł za butelkę). Widząc, jak ogromne jest zainteresowanie tym piwem (a przypominam, że II warka była warzona jeszcze przed premierą ubiegłorocznej partii) Browar Kormoran postanowił docenić przede wszystkim tych odbiorców, którzy w ubiegłym roku kupili od niego najwięcej piwa. Najwięcej na tym skorzystała sieć niemieckiej hurtowni dla handlu i gastronomii Makro, która na swoich półkach Imperium Prunum wyceniła na poziomie nawet 60 zł (choć dochodzą mnie słuchy, że nie wszędzie tak było), czyli z ponad 30-złotową przebitką w porównaniu do ceny początkowej! Reszta piwa została podzielona pośród innych odbiorców – w tym m.in. sklepy specjalistyczne, które często otrzymały jedynie śladowe ilości tego trunku. Wielu właścicieli takich punktów, aby sprostać oczekiwaniom ich klienteli, postanowiła uzupełnić zapasy w… Makro, kupując piwo za rzeczone 60 zł. Spowodowało to, że na półce lądowało ono później z minimalnym narzutem w cenie 60-kilku złotych. Dochodziło przez to do sytuacji, w której sklep posiadał butelki pochodzące z kilku źródeł, w drastycznie różnych cenach. Nieprawdą są więc zarzuty, że winowajcą jest zbyt wysoka cena narzucona przez producenta, choć on sam nie do końca jest bez winy – wszak nie przewidział, jak zachowa się ich największy odbiorca. Niemniej pretensje co do ceny powinniśmy mieć do absurdalnej ceny we wspomnianych wyżej „hipermarketach”.
Warto też wspomnieć, że ogromne zainteresowanie kormoranowym sztosem spowodowało, że Imperium Prunum pojawiło się też na Allegro – co poniektórzy chcieli je sprzedać nawet za ponad 100 zł!
Co ja o tym wszystkim sądzę? To, że popyt tak mocno przerośnie podaż, było już od dawna do przewidzenia. Jakkolwiek generalnie zgadzam się, że cena powinna kształtować się na takim poziomie, na który końcowy klient jest w stanie się zgodzić, to jednak mam pewne „ale”. Z tą ekonomiczną prawdą nie mam zamiaru się spierać. Niemniej uważam, że Imperium Prunum powyżej 50 zł za butelkę nie jest wart swojej ceny. To skąd taka wysoka cena? Po pierwsze piwa jest zdecydowanie za mało na rynku. Po drugie gro butelek z rynku ściągają „piwni spekulanci”, którzy kupują to piwo z myślą nie o konsumpcji, ale o międzynarodowych wymianach, czy też o późniejszym odsprzedaniu z kilkukrotną przebitką. I niestety wprowadzane w wielu miejscach ograniczenia wolumenowe nie zdają się na wiele, ponieważ bardzo łatwo je obejść – wystarczy zmobilizować kilka osób i poprosić je, aby kupiły butelkę i później ją nam przekazały. I tu jesteśmy sami sobie winni, ponieważ nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby za butelkę z pierwszej warki nie można byłoby się wymienić proponując np. o wiele więcej wg mnie wart zestaw piw Buby Extreme. Właśnie tego typu działania nadmuchały niemal do granic możliwości tę całą bańkę spekulacyjną, którą mamy okazję teraz obserwować.
Jaka jest na to najlepsza recepta? Coś, co zacząłem uskuteczniać już jakiś czas temu i działa naprawdę skutecznie – przestałem wmawiać sobie, że muszę mieć każdy sztos, jaki pojawia się na rynku. Najczęściej pojawiam się w sklepie w dość losowych terminach, w których akurat mi to pasuje – nie sugeruję się żadnymi premierami i nowościami. Dzięki temu biorę akurat to, co jest dostępne i co jest w akceptowalnym dla mnie zasięgu cenowym. W ten sposób ominęły mnie premiery Samca Alfa od Artezana, risów barrel ejdżd od Doctorów, czy też np. Korda z Browaru Jan Olbracht Rzemieślniczy. I wiecie co? Nie mam z tym najmniejszego problemu :). Polecam takie podejście – wówczas życie beer geeka staje się zdecydowanie piękniejsze :).
PS.
Uprzedzając pytania – Imperium Prunum piłem już w ubiegłym roku, zatem w tym roku nie miałem najmniejszej ochoty bić się o nową warkę. W związku z tym recenzji wersji z 2017 roku na moim blogu nie będzie :).