Dziś mija dokładnie miesiąc, odkąd mój blog oficjalnie wystartował w wersji www. Wcześniej, od mniej więcej połowy listopada, prowadziłem mikroblog na Facebooku. Za oficjalną datę uruchomienia mojej blogerskiej działalności przyjąłem jednak 12 lutego. Jak na razie statystyki mojej strony są znacznie lepsze niż się spodziewałem! 🙂 Serdecznie dzięki za zainteresowanie! Z tej okazji postanowiłem podzielić się z Wami wrażeniami z degustacji piwa wyjątkowego, zaliczanego do piwnej klasyki. Jest to jeden z niewielu przedstawicieli stylu określanego jako koźlak lodowy (eisbock). Piwem tym jest Aventinus Eisbock z niemieckiego Browaru Schneider Weisse Schneider&Sohn.
Aventinus Eisbock powstał na bazie innego piwa z tego browaru – weizenbocka o nazwie Tap6 Mein Aventinus o parametrach 18,5% ekstraktu i 8,2% alkoholu. Dzięki procesowi wymrażania piwa bazowego, w wyniku którego woda zamarza szybciej niż alkohol i pozwala na pozbycie się tego co zamarzło, zwiększa się ilość alkoholu oraz ekstraktu końcowego. Piwo tym samym jest słodsze, gęstsze i intensywniejsze.
Legenda głosi, iż styl eisbock powstał najzwyczajniej przez przypadek. Otóż beczki ze zwyczajnym koźlakiem zostały przez niedopatrzenie wystawione na dwór. Akurat wówczas chwycił mróz, przez co piwo w beczkach zamarzło, a beczki popękały. Winny niedopatrzenia pracownik miał „za karę ;)” wypić zepsute z jego winy piwo – okazało się jednak, że piwo zmieniło się w pozytywny sposób. I tak proces wymrażania piwa przyjął się, a koźlak lodowy jest dziś jednym ze stylów piwa, warzonym jednak przez stosunkowo niewielką liczbę browarów.
Czego spodziewam się po Aventinusie Eisbocku? Przede wszystkim wzmocnionych nut typowych dla koźlaka pszenicznego – tj. nut owocowych (śliwka, czerwone owoce), karmelowych, opiekanych, czekoladowych okraszonych bananem i goździkami. Goryczka chmielowa powinna być w tym piwie naprawdę znikoma – producent deklaruje na swojej stronie internetowej jedynie 15 IBU. Użyto dwóch niemieckich odmian chmielu Hallertauer Tradition oraz Magnum. Jako, że pierwszy raz mam do czynienia z piwem wymrażanym, jestem niezmiernie ciekaw, jak ten proces wpływa na wyczuwalność alkoholu – czy piwo będzie alkoholowe, czy też jednak Schneider Weisse wypuścił na rynek piwo w pełni wyleżakowane z bardzo dobrze ukrytym alkoholem. Sprawdźmy.
Styl: weizen eisbock
Ekstrakt: 25,5%
Alk. obj.: 12%
IBU: 15
Data przydatności do spożycia: 22.07.2020 r.
Kolor: Ciemnobrązowe, mahoniowe, pod światło głęboko rubinowe, przejrzyste.
Piana: Piana średnia, drobno pęcherzykowa, ale sycząca. Redukuje się do cienkiej warstwy i obrączki. Przy dolewce piana już za bardzo nie chce się tworzyć.
Zapach: Estrowy, banany, czerwone owoce, trochę gumy balonowej. Po ogrzaniu w aromacie pojawia się śliwka w czekoladzie.
Smak: Owocowy, czerwone owoce, na drugim planie banany. Całość ma winny charakter (wino półsłodkie). Uzupełnione jest to nutami czekoladowymi. W tle próbują przedrzeć się goździki. Piwo jest dość mocno słodkie, lekko zaklejające. Ma wybitnie degustacyjny charakter. Alkohol dość dobrze ukryty, wyczuwalny jest głównie jako rozgrzewanie w przełyku. Goryczki chmielowej brak, jak już to daleko na finiszu pojawia się ledwo wyczuwalna goryczka alkoholowa.
Wysycenie: Zaskakująco wysokie, jak na charakter tego piwa. Spodziewałem się dużo niższego – gdyby faktycznie byłoby niższe, piwo mogłoby zyskać na treściwości.
Na to piwo polowałem już od dłuższego czasu. W końcu się udało i nie zawiodłem się. Aventinus Eisbock jest bardzo smaczny, charakteryzuje się złożonym i bardzo przyjemnym aromatem i smakiem. Dużą moc w tym piwie udało się bardzo dobrze ukryć, chociaż już przy pierwszym łyku czuć, że nie jest to piwo sesyjne. Jako, że jest to piwo bezpośrednio bazujące na weizenbocku, pozycja ta na pewno nie jest dla tych, którzy nie lubią pszenicznych koźlaków – jest bardzo prawdopodobne, że Aventinus Eisbock im po prostu nie posmakuje. Mi jednak jak najbardziej smakował – jedynym minusem wg mnie było zbyt wysokie nasycenie i troszkę za mało „ciała” (w sensie gęstości). Podsumowując, piwo jak najbardziej polecam – jest to porządny przykład kunsztu niemieckiego piwowarstwa!