dsc_1869W końcu, po dwóch tygodniach od oficjalnej premiery (która odbyła się 26 października), skończyłem książkę pt. „Piwo – wszystko, co powinniście wiedzieć, aby nie wyjść na głupka”, autorstwa najsłynniejszego polskiego piwnego blogera i vlogera – Tomasza Kopyry. Pozycja ta została wydana nakładem wydawnictwa Znak literanova, które w ramach współpracy nadesłało mi do recenzji egzemplarz książki. Jeśli jeszcze jej nie kupiłeś i wciąż zastanawiasz się czy warto, postaram się pomóc Ci w podjęciu decyzji :).

Ogólnie o książce 

Książek o piwie w języku polskim jest niewiele. Z ciekawości zrobiłem mały research i na stronie księgarni EMPiK naliczyłem około 25 tytułów, z czego większość jest obecnie niedostępna. Przy okazji dowiedziałem się, że pierwszy polski piwny bloger, który wydał książkę (w 2015 r.) – Bartosz Senderek z blogu Mój Kufelek – w sierpniu tego roku wydał kolejną – pt. „Piwo. Leksykon smakosza”. Oj, coś słabo wyszła jej promocja ;). Niemniej literatura, którą można obecnie znaleźć na sklepowych półkach, traktuje głównie na tematy związane z piwowarstwem domowym. Niestety (przynajmniej dla mnie – na warzenie w domu raczej u mnie się nie zanosi) wciąż brakuje książek, które są poświęcone ogólnej tematyce piwnej, zjawisku piwnej rewolucji, sensoryce, czy choćby sztuce degustacji.

Reklama

Niszę tę postanowił spróbować wypełnić Kopyr, którego czytam i oglądam już kilka ładnych lat – zacząłem jeszcze za czasów bloga pisanego. I choć nie zawsze się z nim zgadzam, to muszę przyznać, że w ciągu tych kilku lat wyrobił sobie naprawdę silną markę, dzięki której zaczyna być powoli rozpoznawalny również poza branżą piwną. Wśród osób interesujących się piwem autor „Piwa” jest na tyle znany, że jego blog zaczyna stawać się medium w pewnym stopniu opiniotwórczym oraz tworzącym trendy – Tomek wspominał, że miał już sygnały o tym, jak po jego filmie na temat danego piwa zmieniał się na nie popyt w konkretnym sklepie. Faktem jest, że kilku moich znajomych, którzy nie interesują się zbytnio tematyką piwną, kojarzy Tomasza Kopyrę, więc myślę, że spośród blogerów ma największe szanse dotrzeć za pomocą książek do nowych, nieuświadomionych jeszcze konsumentów.

Sam autor wielokrotnie, przy różnych okazjach, zaznaczał, że książka jest skierowana raczej do nowych osób, a nie do tych, którzy już od lat śledzą piwne środowisko, czytają książki, fora, czy też blogi poświęcone piwu. Większość treści wg niego pokrywa się z filmami, jakie można obejrzeć na youtubowym kanale blog.kopyra.com, przez co dla stałych wieloletnich widzów książka może się okazać niczym nowym. A muszę się przyznać, że ja do nich zdecydowanie należę, ponieważ widzem wspomnianego wyżej kanału jestem od samego początku, a sam blog odwiedzałem jeszcze za czasów słowa pisanego. 

Książka „Piwo – wszystko, co powinniście wiedzieć, aby nie wyjść na głupka” ma około 250 stron i składa się z czterech części, z których każda poświęcona jest innej dziedzinie piwnej tematyki – i tak w pierwszej części czytamy o podstawowych informacjach o piwie i o procesie jego powstawania. Druga zaś traktuje o podstawowych kwestiach, którymi powinien zainteresować się konsument – m.in. o tym, jak czytać dane zawarte na etykietach. Trzecia część to charakterystyka najbardziej znanych i najbardziej charakterystycznych stylów piwa. Zwieńczeniem książki są dwa rozdziały poświęcone warzeniu piwa w domu. Poszczególne sekcje mają mniej więcej tyle samo stron, a oddzielone są wyróżniającymi się stronami – tak, że od razu widać, w którym miejscu dana część się zaczyna. 

Treść książki

Jeśli chodzi o zawartość książki, to nie mam do niej większych zastrzeżeń – faktycznie, ogromna większość treści pokrywa się z tym, czego można dowiedzieć się z filmów publikowanych przez Kopyra. Jednak główną zaletą „Piwa” jest to, że informacje te są zebrane w jednym miejscu i całkiem sensownie usystematyzowane. Część ciekawostek oraz ważnych uwag została wyróżniona z tekstu poprzez wyodrębnienie ich do osobnej ramki, dzięki czemu są one łatwe do późniejszego odszukania w razie zaistnienia takowej potrzeby. Nie podobały mi się jednak ramki o szerokości i długości całej strony, które na dodatek wstawione były w środku akapitu, a nawet w środku zdania. Czytając tekst w takim miejscu musiałem najpierw pomijać ramkę/tabelę, aby dokończyć zdanie lub akapit, żeby po chwili powrócić do wyróżnionego fragmentu (podobnie zamieszczane były niektóre zdjęcia, do których jeszcze wrócę za chwilę). Z krótkimi wyciągami zamieszczanymi na marginesie takiego problemu już nie miałem.

Muszę przyznać, że całość czytało mi się bardzo dobrze, choć kończąc poszczególne rozdziały miałem jakiś taki niedosyt, że tak szybko się kończą. W kilku miejscach miałem wrażenie, że temat został potraktowany po łebkach, chociaż rozumiem, że taka właśnie była zamierzona konwencja. No, ale książka z gumy nie jest, co jest oczywiście zrozumiałe, a i wydawnictwo miało też swoje wymagania odnośnie jej objętości. Niemniej udało się wg mnie osiągnąć odpowiedni balans między ilością informacji a przystępnością tekstu, który nie powinien odstraszyć nawet kompletnych nowicjuszy w tym temacie. Co więcej czytając tę książkę wyraźnie widać, że Tomasz Kopyra starał się za wszelką cenę utrzymać styl znany z jego wypowiedzi w filmach publikowanych na jego blogu. I naprawdę udało się to bardzo fajnie – podczas lektury wiele razy przypominał mi się film, w którym był poruszany dany temat. Nie traktujcie jednak tych uwag jako narzekania, bowiem sięgając po „Piwo” wiedziałem, że wielu nowych rzeczy się nie dowiem. Przydatnym elementem książki jest zamieszczony na jej końcu słowniczek, choć wg mnie mógłby on zawierać spokojnie znacznie więcej haseł. Sam jestem w trakcie przygotowywania na blogu podobnego glosariusza , co zresztą bardzo topornie mi idzie. 

ksiazka-wewn

Wydawca na okładce książkę określa jako interaktywną, a to za sprawą integracji z aplikacją Tap2C, która umożliwia zeskanowanie smartfonem wyróżnionych odpowiednim symbolem zdjęć i przejście do kokretnego filmu, z którego dana fotografia pochodzi. I muszę Wam powiedzieć, że działa to naprawdę sprawnie i to nawet nie trzeba posiadać do tego jakieś wypasionego aparatu fotograficznego w telefonie. Z Tap2C póki co dotąd nie korzystałem, choć logo tej aplikacji widziałem po raz pierwszy w jednej lokalnych gazet codziennych wydawanych w Szczecinie. Trochę szkoda tylko, że interaktywne elementy nie prowadzą do nowych filmów, ale do tych, które były często nagrane spory kawałek czasu temu i są już dobrze znane.

Szata graficzna książki

Jak już jesteśmy przy zdjęciach, to tu muszę ciut ponarzekać, bo większość z nich jest średnio czytelna. Zdecydowanie widać, które zdjęcia były robione specjalnie pod książkę – te robione przy użyciu stołu bezcieniowego wyszły naprawdę spoko – a które są tak naprawdę stopklatką z filmu. Mam wrażenie, że te drugie są jakieś takie zbyt ciemne, ze zbyt dużym kontrastem, przez co wyraźnie tracą na czytelności. Większość z nich przez to pomijałem po rzuceniu na nie okiem. Faktem jest, że współpracując od kilku lat z mediami, wyrobiłem sobie nawyk dość ostrej oceny i selekcji zdjęć, czego być może nie widać do końca po moim blogu (ale wynika to akurat z tego, że samej fotografii dopiero się uczę). Średnia jakość zdjęć jest też być może związana z papierem, który został wykorzystany przy druku książki. Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o wygląd, to właśnie przede wszystkim papier mnie rozczarował. Jakkolwiek na potrzeby tekstu ten zastosowany w „Piwie” papier sprawuje się świetnie, to jednak w przypadku kolorowych zdjęć nie zdaje egzaminu. Z tego właśnie powodu w wielu książkach zdjęcia zamieszczane są na kartkach z innego papieru – np. matowej kredy, co na pewno trochę zaburzyłoby koncepcję książki, a także podwyższyło jej cenę. No, ale dość psioczenia, bo tak naprawdę książka została bardzo przyzwoicie wydana, co zresztą widać po okładce.

okladka-tyl

Okładka stylizowana jest na coś pomiędzy etykietą piw warzonych w PRL-u, a etykietą utrzymaną we współczesnym craftowym stylu. Jest czytelna, przyciąga wzrok na półce nawet wtedy, kiedy widoczny jest jedynie jej grzbiet. Ciekawostką są paski znajdujące się na górze i dole okładki, które dzięki użyciu specjalnego lakieru spulchniającego papier imitują krople piwa na szkle. Wygląda to całkiem fajnie, a najlepszy efekt jest wtedy, gdy przejedzie się palcami po tych wypukłościach. Wydawnictwo wraz z projektantem okładki zrobiło pod tym względem naprawdę dobrą robotę. 

Podsumowanie

Podsumowując, książkę czyta się naprawdę dobrze. Dla nowicjuszy, tj. osób niezwiązanych dotąd z piwem, a tym bardziej z kraftem, z pewnością będzie ona skarbnicą nowych informacji, które być może skłonią ich do dalszego poszerzania swojej piwnej wiedzy. Dla tych, którzy się piwem już od dłuższego czasu interesują, „Piwo – wszystko, co powinniście wiedzieć, aby nie wyjść na głupka” jest dobrym sposobem na usystematyzowanie wiedzy, a także pozycją, do której można zajrzeć w razie jakiejś wątpliwości. Niemniej publikację uważam za udaną i czekam na następne o podobnej tematyce :).

Reklama