Są różne przyczyny powstawania konkretnych stylów piwa – lokalnie dostępne surowce, ograniczenia technologiczne, przepisy podatkowe, moda, kreatywność piwowara. Jest też na współczesnym rynku styl, którego powstanie ponoćDzi zostało zainspirowane przez… książkę Stephena Kinga pt. „Mroczna Wieża”. Mowa tu oczywiście o graffie, hybrydzie piwa i cydru, a dokładnie: o piwie z jabłkami/sokiem jabłkowym. Na Chmielniku Jakubowym znajdziecie już recenzje trzech różnych polskich graffów. Dziś do tego grona dołączy czwarty: Po Godzinach: Apple Wheat z Browaru Amber.
Spośród całej oferty Browaru Amber, najczęściej sięgam i recenzuję piwa z linii „Po Godzinach”. Są one zdecydowanie najciekawsze, a i ich wykonanie nie budziło do tej pory żadnych moich większych zastrzeżeń. Dobrze je oceniałem. A przypomnę, że miałem już okazję recenzować: Po Godzinach: IPL, Po Godzinach: Śliwka na Bocku, Po Godzinach: Russian Imperial Stout oraz Po Godzinach: Barley Des(s)ert. Dzisiejsze piwo będzie więc piątym z tej serii – może też być (przynajmniej w teorii) najmniej spektakularnym.
Graff oryginalnie nie jest jednak zwykłym piwem z sokiem. Cały „gips” polega na tym, że sok jabłkowy w tym stylu powinien zostać dodany do słodowej brzeczki, jeszcze przed rozpoczęciem fermentacji. Cukry pochodzące z owoców są więc zjadane przez drożdże, a samo piwo staje się wytrawniejsze. Nuty jabłkowe są oczywiście wyczuwalne, ale to samo powinno być z nutami słodowymi, których słodycz jabłek nie powinna przykryć. Niestety, niektóre browary idą na łatwiznę i sok jabłkowy dolewają już po fermentacji, co jest zresztą niezgodne ze stylem.
Etykieta piwa Po Godzinach: Apple Wheat podoba mi się – jest utrzymana w zielonych barwach, co dobrze łączy się z charakterem piwa. Przedstawia ona jegomościa w kapeluszu rozłożonego na krześle z nogami opartymi na skrzynce, trzymającego w ręku zielone jabłko. Motyw prosty, ale czytelny :).
Piwo pasteryzowane, niefiltrowane.
Data przydatności: 22.01.2021
Wygląd: Jasnożółte, słomkowe, równomiernie zmętnione.
Piana: Bardzo obfita, drobna i gęsta. Trwałość wręcz betonowa. Na szkle zostawia całkiem niezłe krążki.
Aromat: Weizenowy, bananowy, lekko gożdzikowy. Jabłko pojawia się trochę jakby w postaci jabłecznikowej owocowości.
Smak: Słodkie, nawet trochę mdłe. Po Godzinach: Apple Wheat to piwo pełne, treściwe. Jest pszeniczna słodowość, weizenowe banany i słodkie, jakby lekko podsmażane z cynamonem (którego w rzeczywistości w składzie nie ma) jabłko. W tle sporo nut zbożowych, kojarzących się z białym, pszennym pieczywem. Brakuje tu czegoś, co by równoważyło słodycz – albo wyższej kwasowości, albo goryczki.
Wysycenie: Wysokie – nagazowanie jest drobne, sprawia wrażenie „miękkiego”. Skutecznie jednak wypełnia żołądek.
Oj, chyba jednak Amber poszedł na skróty i sok jabłkowy dodał po fermentacji, bądź chwilę przed jej zakończeniem. W gotowym piwie pozostało sporo cukrów – jest wyraźnie słodkie, co przy braku goryczki i kwasowości, trochę mi przeszkadzało. Swoje też zrobiły nuty typowe dla weizena – banany i przyprawowe fenole. Czyżby browar użył tu tych samych drożdży co do Pszeniczniaka, tj. ich weizena? Wiele na to wskazuje. Liczyłem na napój bardziej orzeźwiający, rześki. A w rzeczywistości zostałem niestety trochę „zamulony” i pod koniec butelki nie miałem już przyjemności z degustacji.
Cena: otrzymane w prezencie