W moim regionie (Pomorze Zachodnie) jest już generalnie po żniwach. Z tym okresem kojarzy mi się szczególnie jeden styl piwa – saison, który na początku swojej historii był traktowany jako napój do pracy w polu. Obecnie oczywiście już to się zmieniło, a od tamtego sam gatunek mocno ewoluował – stał się przede wszystkim mocniejszy. Pozostał jednak bardzo zróżnicowany – na rynku znajdziemy sporo różniących się od siebie interpretacji saisona. Jedną z nich przygotował Browar Harpagan, a mianowicie chodzi mi o piwo o ciekawie brzmiącej nazwie Poharatany Parobek.
Jeśli chodzi o nazwy piw, to Browar Harpagan na tym polu wciąż się mocno wyróżnia. Praktycznie wszystkie są mocno oryginalne, wymyślone z jajem i przykuwają uwagę konsumenta. Do tego dochodzą świetne etykiety. Wszystko to sprawia, że ciężko obok tych piw przejść obojętnie.
Poharatany Parobek to fruit saison, a dokładniej: saison z dodatkiem pulpy z marakui i mango. Jak już pewnie wiecie, marakuja (owoc męczennicy jadalnej) to jeden z moich ulubionych tropikalnych owoców, więc sporo sobie po recenzowanym dziś piwie obiecuję. Poza tym w składzie znalazły się następujące surowce: słód jęczmienny, płatki pszeniczne, chmiel (niestety odmiany nie są znane) oraz drożdże.
Poharatany Parobek to piwo dość lekkie, jak na współczesnego saisona – ma 11° Plato i 5,6% alkoholu.
Styl: fruit saison
Ekstrakt: 11° Plato
Alk. obj.: 5,6%
IBU: 2/5 w skali własnej browaru
Data przydatności: 31.08.2019 r.
Kolor: Przybrudzone złoto, piwo jest lekko opalizujące.
Piana: Niska, drobna. Bardzo szybko prawie całkowicie znika.
Zapach: Owocowy, wyraźna marakuja. W tle przyjemne przyprawy.
Smak: Belgia jest tu wyraźna – pierwsze, co poczułem to belgijskie przyprawy. Na dalszym planie jest kwaskowa marakuja połączona z mango. Trunek jest lekko słodowy, gdyby był mocniej nagazowany, byłby bardziej rześki w odbiorze. Goryczka niska.
Wysycenie: Niskie, w kierunku umiarkowanego.
Poharatany Parobek ewidentnie ma belgijski charakter – zaskoczyła mnie nieco intensywność nut przyprawowych, ponieważ spodziewałem się dominacji owoców. Owoce są oczywiście wyczuwalne, ale nie są pierwszoplanowymi bohaterami. Są one – głównie marakuja, brzoskwinia i trochę mango – raczej stonowane. Tło jednak stanowi przyjemna, fajnie zbalansowana słodowość. Ciekawe, dość zaskakujące piwo. Nie pogniewałbym się na więcej dwutlenku węgla.
Cena: 9,45 zł za 0,5 litra w szczecińskim sklepie specjalistycznym Chmiel – Świat Piwa