Włochy słyną przede wszystkim z wina, ewentualnie z grappy. Okazuje się jednak, że w ostatnich latach mocno rozwinęło się tam piwowarstwo rzemieślnicze – nawet bardziej niż u nas w Polsce. A przecież przez sporą część roku panują tam temperatury mocno niesprzyjające warzeniu piwa. Włoskie krafty co jakiś czas trafiają do polskich sklepów specjalistycznych, jednak zazwyczaj są drogie. Co ciekawe, w dyskontach i marketach czasem można spotkać również piwa z Włoch – w ten sposób podczas nadmorskiego urlopu trafiło do mnie to, czym dziś się zajmę – Italian Red IPA z Browaru Target 2000 S.P.A.
Wcześniej podobną drogą trafiły do mnie dwa piwa z Browaru Fabbrica Di Padavena: Birra Dolomiti Doppio Malto i Birra Dolomiti Rossa Doppio Malto. Z różnych względów nie były to pozycje, o których można by powiedzieć wiele dobrego. Dziś jednak może być lepiej, ponieważ mamy tu do czynienia, z czymś określonym jako red IPA. Czy ten trzyliterowy skrót jest receptą na bardzo dobre piwo?
Coś tu jednak nie gra. IPA o ekstrakcie 11,5° Plato i goryczką wyliczoną na 30 IBU? Nie muszę chyba pisać, że nigdzie na etykiecie słowa „session”, albo „lite,” nie znajdziemy. Oj, chyba komuś tam we Włoszech słoneczko mocno przygrzało pod kopułą. No, ale może będzie z tego dobry session?
Co do innych szczegółów na temat składu i receptury, to producent mocno ich poskąpił. Wiemy jedynie, że użyto wody, słodu jęczmiennego oraz chmielu.
Browar Target 2000 powstał w 2000 r. w Riccione niedaleko Rimini. Działa tam w bezpośrednim pobliżu plaży nad Adriatykiem.
Styl: red IPA/session IPA
Ekstrakt: 11,5° Plato
Alk. obj.: 5,2%
IBU: 30
Data przydatności: 19.06.2020 r.
Kolor: Ciemnobursztynowe, klarowne. Nijak nie widzę czerwieni.
Piana: Niska, sycząca – szybko opada.
Zapach: Słabo wyczuwalny – trochę owocowy, karmelowy. Na pewno nie pachnie jak nowofalowa IPA.
Smak: Niewiele się tu dzieje. Piwo jest bardzo wytrawne. Nie ma w nim słodyczy. Dominuje karmel. Na finiszu ziołowa goryczka.
Wysycenie: Dość wysokie.
Italian Red IPA ciężko nazwać „ipą”. Przede wszystkim jest tu zdecydowanie za mało chmielu – nawet jak na wyspiarskie english IPA. Nie ma go ani w smaku, ani zapachu. No, może stosunkowo niska ziołowa goryczka mówi, że coś tam zostało sypnięte. Tak poza tym odczuciem w ustach trunek ten mocno przypomina coś w rodzaju session IPA – jest lekki, wodnisty i mocno wytrawny. Podsumowując piwo to nie jest warte zakupu.
Cena: nie pamiętam