Puszka jako opakowanie piwa jest fajna. Ma wiele zalet, a niewiele wad. Do tych pierwszych należą choćby kształt i waga, ułatwiające transport, ale także szczelność takiej puszki. Dzięki temu piwo nie ma kontaktu z powietrzem i ze światłem – oba te czynniki mają bardzo negatywny na trwałość trunku – szczególnie w przypadku stylów jasnych i mocno chmielonych. Niestety linie do puszkowania są bardzo drogie, dlatego wciąż w polskim krafcie są one rzadkością. Browar Jana pośród browarów kraftowych jest w tej dziedzinie niejako pionierem. Dziś chciałbym sprawdzić, jak puszka wpływa na trwałość mocno chmielonego piwa, a pomoże mi w tym west coast IPA Vato Loco.
Browar Jana z Zawiercia zaczął puszkować swoje piwa pod koniec ubiegłego roku. Na pierwszy ogień poszło chyba właśnie Vato Loco. Nie miałem okazji go wówczas próbować, ale obiło mi się o uszy, że nie początkowo nie obyło się bez problemów. Winowajcą miała okazać się dostosowana do butelek pasteryzacja, która miała bardzo negatywny wpływ na smak nalewanego do puszek piwa. Mam jednak nadzieję, że problem już zażegnano ;).
Vato Loco na rynku pojawiło się w marcu 2016 r. Jego nazwa nawiązuje do amerykańskiego slangowego określenia gangstera o hiszpańskich korzeniach. I taka też postać znalazła się na naklejonej na aluminiową puszkę etykiecie. Jest ona identyczna jak ta na butelkach. Vato Loco to piwo, które zostało uwarzone tylko na jednym słodzie – Pale Ale’u, a nachmielone zostało pięcioma odmianami: Chinook, Palisade, Simcoe, Citra oraz Cascade.
Styl: west coast IPA
Ekstrakt: 16,5° Plato
Alk. obj.: 6,5%
IBU: 60
Data przydatności do spożycia: 28.08.2018 r.
Kolor: Żółte, mocno zamglone, z pływającymi farfoclami.
Piana: Niezbyt obfita, ale zbita i drobna, śnieżnobiała. Zostawia ładny lejsing.
Zapach: Słodki, sporo cytrusów, ale też żywicy. Jest też dużo dość ciężkiego słodu, co może świadczyć o nieprawidłowościach przy pasteryzacji.
Smak: Piwo jest trochę ciężkawe w odbiorze, co w przypadku west coast IPA jest trochę dziwne. Wygląda na to, że faktycznie winowajcą jest pasteryzacja, o czym zresztą niejednokrotnie słyszałem w przypadku puszek. Jest też trochę miodowego utlenienia. A tak poza tym to cytrusy – pomarańcze, słodkie grejpfruty. Pojawia się też delikatna landrynka. Goryczka kontruje słodycz, jest zaznaczona, ale krótka.
Wysycenie: Niskie.
Niestety, najwidoczniej nadal Browar Jana ma problem z pasteryzowaniem piwa w puszkach. Stawiam, że jest to kwestia lepszego w porównaniu do szkła przewodnictwa cieplnego aluminium (zakładając, że zarówno butelka jak i puszka są pasteryzowane tunelowo). Utlenienie natomiast to najprawdopodobniej bolączka rozlewu. Zatem puszkowanie w Browarze Jana musi zostać jeszcze trochę dopracowane, ale i tak to propsuję :). Gdyby nie te wady Vato Loco byłoby zapewne piwem smacznym. A tak muszę odjąć trochę punktów. Szkoda.
PS.
Dostałem właśnie info, że w Browarze Jana piwa pasteryzowane są przepływowo, a nie tunelowo. Nie mam więc pojęcia, co może być przyczyną tych problemów, ale podejrzewam, że słabym punktem może być sam rozlew.
Ocena: otrzymane w ramach współpracy ze szczecińskim sklepem specjalistycznym Chmiel – Świat Piwa.