Lato zbliża się wielkimi krokami, chociaż póki co jakoś tego nie widać. Jak grzyby po deszczu będą zapewne pojawiać się piwa z dodatkiem owoców, wśród których obecnie królują te z rodzaju pastry sour. Jest to styl przez jednych uwielbiany, przez innych znienawidzony. Ja też jakoś szczególnie za nimi nie przepadam, ale szukam wciąż tego rodzaju piwa, które w końcu mnie zadowoli. Dziś – w ramach kolejnego etapu poszukiwań – sprawdzę, co ma nam do zaoferowania Pollock z Browaru Nepomucen.
Głównym zarzutem kierowanym przez beer geeków w strony pastry sourów jest to, że tego rodzaju piwa są przeładowane dodatkami i aromatami, więc nie smakują „jak piwo”. Często zawierają duże ilości cukru, przez co są mega słodkie (i to pomimo słowa „sour” w nazwie stylu). I po części się z tym zgadzam. Piszę tak, ponieważ trafiłem na takie, które mi smakowały – dobrze wspominam choćby Guess The Day od Maltgardena, który był wyraźnie kwasowy i nieprzesłodzony. I właśnie czegoś takiego szukam w pastry sourach.
Polock to piwo w stylu, który został określony przez Nepomucena jako blueberry & vanilla cream cake imperial pastry sour IPA. Tłumacząc to na język polski (o ile sam dobrze to rozumiem), jest to goryczkowy imperial pastry sour, który ma smakować jak ciasto z jagodowo-waniliowym kremem/nadzieniem. Czarne Jagody nie są zbyt wdzięcznym dodatkiem do piwa – same owoce są zbyt mało wyraziste. Dlatego też niestety trzeba się posiłkować aromatami – i tak też było w przypadku Pollocka. Nie do końca mi to odpowiada, no ale może efekt końcowy będzie tego wart ;). Niepokojąco dla mnie brzmi to, że w składzie oprócz standardowej dla tego stylu laktozy znalazł się też cukier (który mam nadzieję został dodany przed fermetacją).
Pollock został rozlany do całkiem ładnej puszki, na której głównym motywem są kolorowe „bohomazy” zrobione jakby przypadkowymi ruchami pędzla. Niemniej całkiem spoko to wygląda. Na puszce znaleźć można całkiem sporo informacji na temat piwa – zapisane są w języku polskim i angielskim.
O Browarze:
Browar Nepomucen mieści się w Szkaradowie w dolinie rzeki Baryczy, na granicy Dolnego Śląska i Wielkopolski. Działa od 2015 r., a jego założycielami są Piotr i Mariusz Musielakowie. Aktualnie jego głównym piwowarem jest Mateusz Kupracz.
Piwo pasteryzowane, niefiltrowane
Data przydatności do spożycia: 04.03.2022
Wygląd: Czerwonawo-fioletowe. Dość przejrzyste.
Piana: Drobna, ale niska. Opada do cieniutkiej warstwy, z zaznaczoną obrączką wokół szkła.
Aromat: Intensywnie waniliowy, wanilia dominuje aromat. Jego intensywność ociera się o niezbyt przyjemną sztuczność.
Smak: Ta sztuczność jest też w smaku. Jest tu mieszanka wanilii i jagody, faktycznie nasuwa się skojarzenie z jakimś ciastem. Jest słodko, co niektórym może przeszkadzać. Dla mnie jej poziom jest jeszcze akceptowalny, ale na granicy. Alkohol świetnie ukryty, choć na finiszu mnie coś gryzie – nie jest to raczej goryczka.
Wysycenie: Dość wysokie.
Pollock to niestety przegięte piwo. Kompozycja dodatków dała zbyt intensywny efekt, który naprawdę dawał wrażenie sztuczności. Na szczęście całość nie była przesłodzona, bo już całkiem ciężko byłoby to dopić. Niemniej nie mogę powiedzieć, aby trunek ten mi smakował. Po raz kolejny zawiodłem się na stylu pastry sour. Chyba faktycznie nie jest on dla mnie.
Cena: piwo otrzymane w prezencie