Przez ostatnie dwa tygodnie zrecenzowałem całkiem sporą grupkę lagerów – głównie za sprawą Święta Porteru Bałtyckiego, ale nie tylko. Jako, że „ramówka” recenzji na Chmielniku nie jest z gumy, odpocząłem nieco od różnego rodzaju piw w stylu IPA, z hazy IPA na czele. Dziś kończę ten odpoczynek, bo cały czas w kolejce czeka kilka naprawdę ciekawych mocno chmielonych trunków. Wśród nich jest m.in. I’m Blue z Browaru Green Head, którym dziś mam okazję się zająć.
Green Head to stacjonarny browar z Działdowa. Aktualnie projekt prowadzą dwie osoby Przemek Baranowski z Działdowa, który wcześniej działał w ramach Browaru Kadyk oraz Dominik Połeć z Warszawy – znany i utytułowany w różnych konkursach piwowar domowy. Sam Green Head może się już pochwalić kilkoma medalami zdobytymi na dwóch edycjach – 2018 i 2019 – Konkursu Piw Rzemieślniczych. Działdowski browar dysponuje warzelnią o wybiciu 20 hektolitrów oraz pięcioma tankami o pojemności 20 hektolitrów każdy. Piwa rozlewane są do butelek oraz do kegów – przynajmniej tak było przed wybuchem pandemii.
Jakiś czas temu Dominik Połeć zgłosił się do mnie z propozycją przysłania mi darów losu z kilkoma piwami. Oczywiście zgodziłem się i tym samym trafiły do mnie całkiem interesujące piwa wraz ze szkłem i kilkoma gadżetami. Cieszy mnie to, bo jakoś nie kojarzę piw z Browaru Green Head na półkach szczecińskich sklepów, albo po prostu nie zwróciłem na nie uwagi. A tak będzie okazja ku temu by ich spróbować – co prawda raz udało mi się zetknąć z Browarem Green Head w jednym ze szczecińskich multitapów (niestety już nieistniejącym), ale było to dawno i okoliczności nie bardzo sprzyjały starannej degustacji ;).
No, ale do brzegu. Wszak mam się dziś zająć piwem I’m Blue. Jego nazwa jest nawiązaniem do znanego utworu I’m Blue grupy Eiffel 65, którego refren „da bu di da bu da” chyba każdy kojarzy. Zgodnie z tym kierunkiem, etykieta jest utrzymana w granatowo-czarnych barwach. Całość jest schludna, ale projekt za sprawą tej kolorystyki raczej nieprzesadnie przyciąga wzrok. Samo piwo to nachmielone trzema interesującymi odmianami chmielu: Azacca, Citra oraz Sultana. Ta ostatnia znana była niegdyś pod nazwą Denali. Spodziewam się więc całej feerii owocowych, słodkich nut tropikalnych, co idealnie pasuje do stylu hazy IPA. W składzie nie mogło też zabraknąć słodu pszenicznego (dodatkowo użyto również słodu owsianego) oraz płatków owsianych i pszennych, które powinny wnieść charakterystyczną dla tego gatunku gładkość.
Na koniec tego przydługiego wstępu warto wspomnieć, że I’m Blue jest piwem niepasteryzowanym.
Piwo niepasteryzowane, niefiltrowane.
Data przydatności do spożycia: 31.03.2021
Wygląd: Pomarańczowe, równomiernie zmętnione niczym sok z pomarańczy.
Piana: Niska, drobna, ale sycząca. Szybko opada do zera.
Aromat: Intensywnie owocowy – dominuje słodka pomarańcza, z nutką brzoskwini i ananasa. Bardzo intensywny i przyjemny.
Smak: Słodkie, intensywnie owocowe, soczyste. Są pomarańcze, mandarynki, nieco brzoskwini z puszki. Nuty słodowe ukryte pod słodowością. Piwo jest dość wysoko wysycone, co niestety negatywnie wpływa na jego gładkość, soczystość. Dwutlenek węgla drapie trochę w gardło. Goryczki brak, uczucia hopburnu, czyli pieczenia w przełyk od chmielu, też nie ma.
Wysycenie: Dość wysokie.
Co prawda niezbyt ładna piana psuje wizualny odbiór – ogólnie jest tu jakiś problem z wysyceniem, które trochę mi przeszkadza. Pod względem aromatu i smaku jest już dużo lepiej. I’m Blue pachnie i smakuje bardzo dobrze. Ciężko się tu do czegoś przyczepić, a samo piwo bardzo mi smakowało. Chociaż trzeba też zaznaczyć, że w tym wypadku miłośnicy goryczki będą zawiedzeni, bo tej w I’m Blue niestety za bardzo nie uświadczymy.
Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy barterowej z Browarem Green Head