Po serii recenzji porterów bałtyckich przyszedł czas na zajęcie się piwami lekkimi, jasnymi. Pogoda ku temu obecnie sprzyja, mityczna „bestia ze Wschodu” póki co na Pomorzu Zachodniego już odpuściła i wyraźnie się ociepliło. Co prawda słońca za oknem nie ma, ale american pale ale powinno się nadać. Dobrze się więc składa, bo na swoją kolej cały czas czeka (i powoli zbliża się do terminu przydatności do spożycia) APAkalipsa z Browaru Majstersztyk.
APAkalipsa to drugie piwo od Browaru Majstersztyk, które pojawia się na Chmielniku Jakubowym. Wcześniej recenzowałem ipę pn. Stacja Ameryka. A wszystko dzięki darom losu, które otrzymałem od właściciela i piwowara tego wrocławskiego kontraktowca – Jacka Uklei. Oprócz działalności w browarze jest on także częścią projektu Żukiem Przez Świat, o czym nieco więcej pisałem w podlinkowanym wyżej tekście.
– APAkalipsa to prawdziwa eksplozja aromatów, którą zapewnią chmiele Citra oraz Cascade. Aromaty aromatów tropikalnych oraz cytrusów uzupełnia chmiel Iunga wprowadzając nutę czarnej porzeczki. Goryczka średnio wyczuwalna – czytamy na etykiecie recenzowanego dziś piwa.
Etykieta jest utrzymana w bordowo-żółtych barwach. Sam motyw jest dosyć daleko posuniętą inwencją twórczą grafika – mamy więc piwo w kieliszku, otoczonym przez kłosy zboża. Powyżej zaś widzimy dwie obłoki, jakby od wybuchu bomby atomowej ;). Całość więc prezentuje się trochę apokaliptycznie, co oczywiście koresponduje z nazwą piwa. Etykieta jest OK, ale nie budzi we mnie jakichś większych emocji ;).
Podobnie jest zresztą ze składem. Można o nim powiedzieć, że jest klasyczny, chociaż obawiam się, czy podbudowa słodowa nie będzie za bardzo karmelowa. Jak już wiele razy pisałem nie lubię american pale ale’i, które są zdominowane przez słodowość, przez co całość będzie sprawiała zbyt ciężkie wrażenie. Kompozycja użytych odmian chmielu też nie jest przesadnie oryginalna – no, może Iunga daje nieco powiewu świeżości, chociaż nie wiem, czy ona nie zniknie pod naporem Citry i Cascade’a.
Zanim przejdę do notki degustacyjnej, warto jeszcze zaznaczyć, że piwo jest niepasteryzowane, stąd ten stosunkowo krótki termin przydatności do spożycia, który upływa za około dwa tygodnie.
Piwo niepasteryzowane, niefiltrowane.
Data przydatności do spożycia: 09.02.2021
Wygląd: Głęboko złote, wpadające w jasny bursztyn.
Piana: Wysoka. Koloru przybrudzonej bieli. Drobno- i średniopęcherzykowa. Trwała, zostawia niezły lejsing.
Aromat: Chmielowy, owocowy, lekko żywiczny, z nutką ziołową.
Smak: APAkalipsa to wyraźnie słodowe american pale ale, z lekko karmelowymi nutami. Słodowość jest na pierwszym planie, ale już po chwili jest ona kontrowana nutami chmielowymi – wyraźnymi cytrusami (m.in słodki grejpfrut, żywica iglaków). Na finiszu intensywna, długa ziołowa goryczka, która trochę zalega w gardle.
Wysycenie: Dość wysokie.
APAkalipsa to niezłe piwo, choć jak dla mnie trochę zbyt słodowe, wpadające w karmelowość. Zdecydowanie bardziej wolę te bardziej wytrawne, orzeźwiające „apy”. Chmielowość jest przyjemna, choć daje nieco zalegającą, średnio przyjemną goryczkę. Zapowiadanej w morskiej opowieści czarnej porzeczki od Iungi nie wyczułem.
Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy barterowej z Browarem Majstersztyk