Browar Błonie pojawiał się na Chmielniku Jakubowym już wielokrotnie, ale w charakterze browaru, w którym swoje piwa warzyły różne browary kontraktowe. Dziś jednak po raz pierwszy będzie to „występ solowy”. Ostatnio bowiem w jednym z popularnych dyskontów trafiłem na piwo z serii Kampinoskie, która – jak się okazało – jest marką Browaru Błonie. Mocno zaciekawiła mnie jego nazwa – Kampinoskie Sosnowe, która od razu skojarzyła mi się z leśną serią piw z Browaru Nepomucen. Czy słusznie? Chętnie to sprawdzę :).
Browar Błonie (nie mylić z mieszczącym się w tej samej miejscowości, czyli w Błoniu, Browarem Artezan) to dość nowy zakład. Ruszył – jeśli mnie pamięć nie myli – w 2018 r., a jego otwarcie było możliwe dzięki prowadzonemu przez Browar Inne Beczki crowdfundingowi udziałowemu. Jego dyrektorem i zarazem głównym piwowarem jest Maciej Piaszczyński. Warzone są tam piwa Innych Beczek, ale też piwa spod marki Kampinoskie, Polski Folklor, Mors oraz Whyduck?. W ramach linii „Kampinoskie” ukazało się dotychczas osiem piw: Kampinoskie Jasne, Kampinoskie Podwójnie Chmielone, Kampinoskie Pszenne, Kampinoskie Ciemne, Kampinoskie Miodowe, Kampinoskie Bezglutenowe, Kampinoskie Bezalkoholowe oraz recenzowane dzisiaj Kampinoskie Sosnowe.
Sięgając po Kampinoskie Sosnowe byłem przekonany, że jest to piwo górnej fermentacji. Na etykiecie (która jest bardzo uboga w informacje, ale o tym za chwilę) niestety nie znajdziemy jednoznacznych szczegółów na ten temat, co mnie mocno zdziwiło. Poszperałem trochę w internetach i… informacje zamieszczone na oficjalnej stronie browaru wskazują jednak na to, że jest to lager, a dokładniej: lager aromatyzowany. Mam wrażenie, że to słowo „aromatyzowany” może mieć tu jeszcze dodatkowe znaczenie – umieszczona na etykiecie formułka „zawiera słód jęczmienny” sugeruje, że Browar Błonie chce coś ukryć. Czyżby aromaty? Bardzo nie lubię tego typu praktyk – nie mam nic przeciwko używaniu aromatów (szczególnie naturalnych), ale ukrywanie pełnego składu z jakiegokolwiek powodu drażni mnie niesamowicie. Zalatuje to praktykami typowo koncernowymi, które nie przystają browarom kraftowym.
Na butelce znalazło się jednak miejsce na krótką „morską opowieść”, która brzmi:
– Niepowtarzalny aromat, który sprawi, że przeniesiesz się w środek pachnącego lasu? Znajdziesz go w naszym sosnowym! – czytamy.
Brzmi to dobrze, ale cały czas mam obawy. Nigdzie nie jest wspomniane ani słówkiem, w jakiej formie dodano tej sosny, a jak wiadomo typowo rzemieślnicza metoda stosowana choćby przez Mateusza Kupracza najpierw w Rochu, a potem w Nepomucenie, do prostych technicznie nie należy. Nic nie wiemy również o użytych chmielach, czy słodach. Mamy jedynie informacje o ekstrakcie i zawartości alkoholu. Strasznie mało tego. Dość jednak tej krytyki, czas zająć się piwem. Liczę, że zostanę zaskoczony pozytywnie :).
Data przydatności: 03.11.2021
Wygląd: Jasnozłociste, zamglone.
Piana: Ładna, drobna i gęsta. Dość obfita. Niestety dość szybko się redukuje. Zostawia całkiem urokliwy lejsing.
Aromat: Słodowy, zbożowy, lagerowy, czysty.
Smak: Niewiele się tu dzieje. Moja pierwsza myśl po spróbowaniu Kampinoskiego Sosnowego: kurde, gdzie ta sosna? Faktycznie, początkowo mamy sporo nut zbożowych, chlebowych, które jednak na szczęście sprawiają wrażenie zwiewnych, lekkich i… w sumie to tyle. Po przełknięciu gdzieś w tle pojawia się znikomy, ledwie wyczuwalny akcent sosnowy (taki kojarzący się z syropem na kaszel), który bez problemu może zostać niezauważony. No dobra, wraz z ogrzewaniem stają się ciut wyraźniejsze. Ale dosłownie ciut. Goryczka niska.
Wysycenie: Umiarkowane, w kierunku wysokiego.
Pozytywnego zaskoczenia nie było. Kampinoskie Sosnowe nie jest do końca udanym piwem. Co prawda nie odnotowałem żadnych wad, ale obiecanej sosny jest tu tyle, co kot napłakał, czyli bardzo, bardzo, ale to bardzo mało. Gdybym jej nie szukał, to bym się jej nie doszukał. Poza tym bardzo niewiele się tu dzieje – co prawda jest tu słodowość, ale nie wypełnia ona jakoś szczególnie odczucia pustki. Na pewno jednak nie ma to piwo startu to trunków z Browaru Nepomucen. Niestety, miłośnicy nut leśnych nie mają tu czego szukać.
Cena: nie pamiętam