Mając 31 lat nie należę już do pokolenia, które przez rodziców i dziadków było straszone zabraniem przez „czarną wołgę”. Niemniej tego rodzaje historie są mi znane, więc nawiązanie w nazwie dzisiejszego piwa – będzie to oatmeal stout Czarna Wołga z Browaru Artezan – jest dla mnie oczywiste :). Recenzja ta jednocześnie zakończy króciutką miniserię tekstów okolicznościowych, które opublikowałem z okazji obchodzonego tydzień temu Międzynarodowego Dnia Stoutu.
Czarna Wołga jest już obecna na polskim rynku od ładnych paru lat. Premiera tego piwa odbyła się w… 2013 r., czyli ponad siedem lat temu! Szmat czasu. Wiele od tamtej pory się zmieniło – w tym m.in. podejście do stoutów, które – przynajmniej mam takie wrażenie – przez ten czas złagodniały, straciły na paloności i wyrazistości. Szczególnie to widać po imperialnych stoutach, które stały się bardziej czekoladowe, słodsze i z mniejszą niż kiedyś goryczką chmielową. Ciekaw jestem zatem, czy Czarna Wołga przez te siedem lat poszła z nurtem, czy jednak pozostała taka, jaka była od początku.
Recenzowane dziś piwo to oatmeal stout, czyli ciemne piwo górnej fermentacji ze słodem i jęczmieniem palonym i płatkami owsianymi w zasypie. Tak o o Czarnej Wołdze pisze na etykiecie Browar Artezan:
– Stout z płatkami owsianymi, trzema rodzajami słodów palonych w zasypie. Mocno kawowy, czekoladowy, jednocześnie delikatny i aksamitny w smaku – czytamy.
Szkoda, że niczego więcej na temat składu się nie dowiadujemy, bo już od dłuższego czasu Artezan nie podaje na swoich piwach, jak również na stronie internetowej, szczegółów na temat surowców. Nic nie wiemy choćby o użytych odmianach chmielu. Nie lubię tego, choć sama etykieta mi się podoba. Nie mogło na niej zabraknąć sylwetki słynnej czarnej wołgi, chętnie używanej jako limuzyna przez najwyższych oficjeli i przedstawicieli służb państwowych PRL.
Browar Artezan towarzyszył mi praktycznie od początku blogowania. Po raz pierwszy pojawił się u mnie w grudniu 2015 r., to jest jeszcze gdy publikowałem wyłącznie na Facebooku, przed uruchomieniem osobnej strony internetowej pod obecną domeną. Recenzowałem wówczas west coast IPA Mera IPA, nawiązującej do firmy Mera, która w czasach PRL-u produkowała prędkościomierze do „borewiczów”, czyli Fiatów 125p. To właśnie na byłych terenach tej fabryki mieścił się pierwszy browar Artezana, który później przeniósł się do Błonia.
Piwo niefiltrowane i niepasteryzowane.
Data przydatności: 07.03.2021
Wygląd: Czarne niczym smoła, nieprzejrzyste.
Piana: Umiarkowanie wysoka, syczy. Brązowa, dość ciemne. W dolnej części przewaga ładnych, drobnych pęcherzyków. Im wyżej tym pęcherze większe i brzydsze.
Aromat: Intensywnie palony, kawowy. Intensywnie stoutowy.
Smak: Palony, wpadający wręcz w popiołowy. Dawno tak palonego stoutu nie piłem – pod tym względem jest to piwo zdecydowanie oldschoolowe. W tle trochę nut czekoladowych (bardzo gorzka, ciemna czekolada). Słodyczy nie ma tu praktycznie wcale. Czarna Wołga to piwo dość lekkie, ale jednocześnie niewodniste i gładkie. Finisz lekko kwaskowy od paloności. Palona goryczka intensywna, trochę zalegająca.
Wysycenie: Niskie, w kierunku umiarkowanego.
Czarna Wołga to mocno palony i goryczkowy stout – nie pamiętam kiedy ostatnio coś takiego piłem. Poziom goryczki skojarzył mi się ze wspomnianym już wyżej risem Black od Mikkellera. Jak na oatmeal stouta to artezanowa interpretacja dziś jest bardzo intensywna w smaku i aromacie. Tego mi chyba ostatnio brakowało w zalewie tych wszystkich milk stoutów, czy piw typu pastry. Oby więcej było na polskim rynku tak wyrazistych pozycji :).
Cena: 8,50 zł za 0,5 litra w sklepie internetowym