Dziś cofnę się do 2012 r. Masakra, jakie to zamierzchłe czasy :P. Ale to własnie wtedy odbyła się pierwsza duża premiera piwa i aż trudno uwierzyć, że jej głównym bohaterem był wówczas w Spiskowcach Rozkoszy AleBrowar. Zadebiutowały wtedy dwa piwa – milk stout Sweet Cow oraz amber ale Amber Boy. Dziś milk stout nie jest już niczym szokującym – mam wręcz wrażenie, że jest to najczęściej warzony w Polsce podgatunek stoutu, chociaż obecnie ewoluował w kierunku różnego rodzaju wariacji z dodatkami. Piwo to piłem już wielokrotnie, ale jakimś cudem nie trafiło jeszcze do mojej bazy recenzji. Mam więc okazję przekonać się, czy milk stout od AleBrowaru ma nam coś do zaoferowania, blisko 10 lat od wybuchu piwnej rewolucji w Polsce.
Jak już wyżej wspomniałem, Sweet Cow trafiło do grupy piw ze stałej, regularnej oferty AleBrowaru. Nie wiem, jak wygląda sprawa z Amber Boyem, który zadebiutowałem w tym samym czasie co milk stout. Dawno już nie widziałem alebrowarowego amber ale’a w sklepach, jednak na Polskim Krafcie można przeczytać recenzje z początku tego roku. A zatem Amber Boy co jakiś czas zapewne jest powtarzany.
Wracając do „słodkiej krowy”, to bardzo mile wspominam to piwo z czasów, gdy ono zadebiutowało. Kojarzę je jako wyraźnie stoutowe i niezbyt słodkie. Dzisiejsze milk stouty stały się mniej palone, a bardziej czekoladowe. Mam nadzieję, że nie zmieniło się to w przypadku Sweet Cow, choć pewnie po przejściu warzenia kontraktowego do browaru w Lęborku jakieś zmiany w recepturze zaszły. Skład tego piwa jest jednak do bólu klasyczny – jedyną ciekawostką jest użycie owsa (zakładam, że chodzi o owies niesłodowany). Dziś browary najczęściej sięgają po błyskawiczne płatki owsiane, ewentualnie słód owsiany. Trunek nachmielono „po brytyjsku”, tj. klasycznymi wyspiarskimi odmianami Challenger oraz Fuggles. Klasyczne są również parametry – o, jak szanuje, że to piwo ma jedynie 4% alkoholu! Oby więcej takich piw :).
Piwo niefiltrowane i niepasteryzowane.
Data przydatności: 11.03.2021
Wygląd: Czarne, nieprzejrzyste.
Piana: Niska, drobna. Lekko kremowa. Błyskawicznie znika i to całkowicie. Nie zostaje po niej nawet ślad.
Aromat: Posłodzona kawa, ewentualnie kawa ze śmietanką.
Smak: Wodniste. Sweet Cow smakuje trochę jak kawa mrożona. Jest też czekolada. Jest dość słodko – dodatek laktozy jest wyraźnie wyczuwalny. Kawowy posmak na dłużej zostaje na języku i podniebieniu. Pije się to piwo lekko, nie czuć, że jest tu alkohol.
Wysycenie: Niskie, a nawet bardzo niskie. Praktycznie płaskie.
Jak na dzisiejsze standardy, to Sweet Cow wydaje się piwem zbyt wodnistym, czyli cierpi na przypadłość wielu dry stoutów i oldschoolowych milk stoutów. Poza tym faktycznie, jest ono wyraźnie stoutowe, co akurat mi się podoba. Nie brakuje tu nut kawowych, palonych, a laktozowa słodycz fajnie uzupełnia profil smakowy. Nie każdemu jednak może podpasować bardzo niskie wysycenie – dla mnie akurat w przypadku stoutów jest ono jak najbardziej na plus. Krótko mówiąc, Sweet Cow zdało u mnie egzamin :).
Cena: nie pamiętam (kupione w jednym z marketów)