Gorzów Wielkopolski jest miastem intrygującym, choćby z tego powodu, że… nie leży w Wielkopolsce. Taką zmyłkę przygotowała nam komisja ustalająca polskie nazwy geograficzne na tzw. „Ziemiach Odzyskanych”, które powinny nazywać się raczej ziemiami przyłączonymi. W języku niemieckim miasto to nosiło nazwę Landsberg an der Warthe. I właśnie do niej nawiązuje stworzona przez Browar Łąkomin lokalna linia piw Landsberger Kraft, przeznaczonych przede wszystkim do sprzedaży „wokół komina”. Pod tą marką ukazało się już kilka piw, z czego dwa udało mi się kupić podczas mojej ostatniej błyskawicznej wizyty w Łąkominie. Dziś pierwsze z nich – Landsberger Kraft (German Ale).
Browar Łąkomin leży 30 km od Gorzowa Wielkopolskiego, więc nic dziwnego, że postanowiono sięgnąć po typowo regionalną markę. Człon „Wielkopolski” w nazwie miasta zapewne dotyczy tego, że po II wojnie światowej należało ono początkowo do województwa poznańskiego (w 1950 r. włączono je do województwa zielonogórskiego). Jest to obszar mocno zalesiony – zresztą sam Pałacyk Łąkomin leży w środku lasu między Dębnem a Gorzowem właśnie. Jest to teren dość mało znany, a i można znaleźć w okolicy perełki – jak wspominana przeze mnie ostatnio miodosytnia Dziki Miód ;).
No dobra, wróćmy do piwa. W przybrowarnianym sklepiku kupiłem dwie pozycje spod marki Landsberger Kraft – German Ale oraz Dry Stout. Obie mam już spróbowane i pokrótce opisane, ale po kolei – zrecenzuję je osobno :). Na pierwszy ogień poszło piwo jasne, jako potencjalnie mniej trwałe. I w sumie nie bardzo wiem, czego się spodziewać – bo jest to w sumie pale ale, chmielony dwoma nowofalowymi odmianami chmielu rodem z Niemiec. Jakkolwiek o chmielu Hüll Melon (czy też mniej poprawnie Huell Melon) niczego złego powiedzieć nie mogę, to mam wrażenie, że żadnego dobrego piwa chmielonego Mandariną Bavarią jeszcze nie piłem. Wszystkie były jakieś takie dziwne. Nie potrafię tego jakoś sensownie zdefiniować. No, ale może Landsberger Kraft (German Ale) zmieni ten mój pogląd. Oby :).
Piwo niepasteryzowane
Kolor: Złociste, wpadające w pomarańcz, wyraźnie opalizujące.
Piana: Niska. Szybko opada praktycznie do zera, pozostaje jedynie obrączka.
Zapach: Chmielowy, ziołowo-melonowy.
Smak: Landsberger Kraft (German Ale) ti taki nowofalowy pilsik na górnych drożdżach – tak najkrócej bym to piwo opisał. Jest lekka, zwiewna podbudowa słodowa, estrów raczej nie wyczuwam. No i wyraźny chmiel – cytrusowo-melonowy, wpadający trochę w ogórek. Na finiszu wyraźna, przyjemna goryczka. Ona sprawia, że Landsberger Kraft jest piwem bardzo sesyjnym, przyjemnie się to pije.
Wysycenie: Wysokie.
Fajne, bardzo sesyjne piwo. Idealne w ciepłe dni do obiadu – śmiało mogłoby służyć za jakiś ersartz pilsa :). Chmiel z Niemiec całkiem sporo wniósł i o dziwo nie było tu tej nielubianej przeze mnie, niezidentyfikowanej nuty Mandariny Bavarii. Niewiele się po tym piwie spodziewałem, ale chyba jednak jestem usatysfakcjonowany, a może nawet i mile zaskoczony :). Jest to całkiem spoko pozycja dla osób, które z nowofalowymi stylami nie miały zbyt wiele do czynienia, ale lubię bardziej goryczkowe lagery, takie jak np. pilsy.
Cena: (chyba) 10 zł za 0,5 litra w browarze