Staram się trzymać rękę na pulsie, jeśli chodzi o nowe polskie piwa. Z uwagi na ogromną liczbę premier niemożliwym jest wręcz być na bieżąco i wiele debiutów niestety pomijam. Tak też było z piwem Cardinal z Browaru Wrężel, które pierwszy raz zobaczyłem nie w internetach, ale na półce sklepowej. I postanowiłem sprawdzić „z czym to się je” ;).
Po krótkim researchu na temat tego piwa, spotkała mnie pewna zagwozdka. Otóż recenzowałem już na swoim portalu vermonta od Wrężla. I to dokładnie o takich samych parametrach co Cardinal. Czyżby były to te same piwa tylko pod innymi etykietami? Przyjrzyjmy się więc bliżej obu piwom.
Już na pierwszy rzut oka widać, że na etykiecie Cardinala znalazł się dużo mniej szczegółowy skład niż na ww. Vermont American IPA, w tym przypadku podano zarówno rodzaje użytych słodów, jak i chmieli. A na etykiecie Cardinala zamieszczono same ogólniki. O niczym to nie przesądza, ale brzmi to podejrzanie. Jest więc prawdopodobne, że są to te same piwa.
No, ale nic na to nie poradzimy – trzeba sprawdzić, jak zawartość butelki Cardinala prezentuje się organoleptycznie ;). Zanim to jednak zrobię jeszcze kilka słów na temat etykiety. Ta przedstawia ptaka, a dokładniej kardynała szkarłatnego, który posiada charakterystyczne czerwone ubarwienie. Całość jest czytelna i przyciąga wzrok. Podoba mi się.
Data przydatności: 04.11.2020
Kolor: Przybrudzone złoto, mocno zamglone.
Piana: Piana ładna, drobna, gęsta i bardzo trwała. Biała.
Zapach: Słodkie cytrusy, przyjemny.
Smak: Gładkie, pełne, jakby trochę śliskie na języku. W pierwszym łyku czułem głównie słodowość, jakby lekko utlenioną, miodową. W kolejnych łykach wyraźniejsza stanie się słodka, cytrusowa chmielowość – pomarańcza, mandarynka. Wszystko to jest podszyte lekkim karmelem – mam wrażenie, że piwo jest lekko przepasteryzowane. Goryczka niska, w kierunku umiarkowanej – zostawia na podniebieniu grejpfrutowy posmak.
Wysycenie: Niskie, w kierunku umiarkowanego.
Do końca terminu przydatności Cardinala zostało jeszcze trochę ponad dziewięć miesięcy, a mam wrażenie, że trunek ten jest już utleniony. Zdecydowanie nie wróży to dobrze temu, jak to piwo będzie smakować pod koniec „gwarancji”. Obawiam się, że źle, bo już teraz nie jest dobrze. Charakterystyczna dla vermontów soczkowość została skutecznie przykryta przez ciężkie nuty słodowe. Nie mogę zaliczyć tego piwa do udanych.
Cena: nie pamiętam