Robiąc research do dzisiejszej recenzji, trafiłem na małą zagwozdkę. Otóż po wpisaniu nazwy piwa, którym się dziś zajmę – Slepping Car Porter z Browaru Inne Beczki, Google wyświetliło mi informację, że jest to milk porter. Natomiast etykieta tego trunku o laktozie ani słowem nie wspominała. Zagadkę rozwiązał jeden z wpisów Innych Beczek na ich oficjalnej stronie na Facebooku :).
Okazało się, że zmieniła się receptura Sleeping Car Porteru. Faktycznie, gdy to piwo pojawiło się na rynku – a była to jedna z dwóch wypuszczonych w 2015 r. debiutanckich pozycji Innych Beczek, miało ono w składzie laktozę, więc jak najbardziej był to milk porter. Wypuszczona w październiku warka cukru mlecznego już nie zawiera – przez co różni się nieco parametrami. Zamiast 16° Plato i 5,5% alkoholu, mamy obecnie 15° Plato i 6% alkoholu. Za zmienioną recepturę odpowiada Maciej Piaszczyński.
Tym samym z milk porteru zrobił się brown porter, zwany też inaczej english porterem. Jest to piwo ciemne i – mogłoby się wydawać – dość podobne do stoutu. Porter jest jednak bardziej „brązowy” w smaku, mniej palony. Dominować w nim powinny nuty czekoladowe, uzupełnione akcentami orzechowymi, opiekanymi i toffee. Nie należy go mylić z porterem bałtyckim, który jest znacznie mocniejszy i jest zazwyczaj lagerem.
Inne Beczki tak opisały Sleeping Car Porter na etykiecie:
Skład Sleeping Car prezentuje się następująco: woda, słód jęczmienny, słód pszeniczny, płatki jęczmienne, chmiel, drożdże.
Styl: english porter
Ekstrakt: 15° Plato
Alk. obj.: 6%
IBU: b/d
Data przydatności: 30.09.2020 r.
Kolor: Ciemnobrązowe, dość mętne – widać to pod światło.
Piana: Ładna, drobna i biała. Śnieżnobiała. Zostawia fajny lejsing.
Zapach: Czekoladowy, orzechowy, z nutą kawy zbożowej.
Smak: Gładki, pełny w smaku. Ostało się sporo słodowej słodyczy. Duuużo gorzkiej czekolady, trochę orzechów. Finisz kawowy, umiarkowanie palony. Finisz długi, czekoladowy. Goryczka umiarkowana, przyjemna.
Wysycenie: Niskie.
Bardzo przyjemne piwo. Jak na english porter sporo się tu dzieje – jest czekolada, są owoce, jest też odrobina kawy. Nie piłem poprzedniej, mlecznej wersji Sleeping Car Porteru, ale myślę, że zmiana receptury mogła mu wyjść na dobre. Szczególnie z perspektywy osób nietolerujących laktozy :P.
Cena: piwo otrzymane w prezencie