Sour Power

Puszki najlepszym opakowaniem dla piwa są. I nawet z tym nie handlujcie. Są lekkie, szczelne i nie przepuszczają światła. Największym ich minusem jest duże zagrożenie natlenienia piwa w przypadku, gdy do dyspozycji jest niezbyt zaawansowana linia rozlewnicza. Niemniej cieszy mnie każde puszkowe piwo kraftowe, które trafia do puszek. Ostatnio do tego grona dołączył Browar Brewery Hills, który wypuścił w tym wydaniu cztery piwa. Dwa z nich otrzymałem w przesyłce i jako pierwsze postanowiłem spróbować Sour Power.

Gdy sięgałem po to piwo, miałem wrażenie, że nazwę Sour Power skądś kojarzę. Stworzona przeze mnie na Chmielniku baza piw mi jednak nie pomogła. Co innego Google – szybko się okazało, że miałem rację. Hoppy Beaver swego czasu wypuścił pozycję o dokładniej takiej samej nazwie. Research w tym temacie zajmuje jakieś trzy sekundy – szkoda więc, że Brewery Hills tego nie zrobił ;).

Reklama

Sour Power zostało przypisane do stylu określonego jako sour hoppy ale. Tłumacząc na polski – jest to zapewne coś w rodzaju american pale ale wzbogaconego o kwasowość. Potwierdza to umieszczona na naklejonej na puszcze etykiecie krótka „morska opowieść”:

Sour Power – cytrusowo-owocowy aromat, w smaku lekkie, wyraźnie kwaśne, orzeźwiające z subtelną goryczką.czytamy na etykiecie.

Skład tego piwa prezentuje się następująco: woda, słód jęczmienny i pszeniczny, drożdże, chmiele: Mosaic, Galaxy oraz kwas mlekowy. Zastanawia mnie kolejność wymienionych surowców – zwykle są one uporządkowane wg ilości. Nie bardzo chce mi się wierzyć, że drożdży było więcej niż chmielu ;).

Sam design opakowania podoba mi się – na zwykłą, nielakierowaną z zewnątrz puszkę została naklejona papierowa etykieta. Umieszczony na niej wzór – przypomnę, że założycielka Browaru Brewery Hills Katarzyna Puchała jest malarką – trochę jednak nie pasuje mi do tego piwa. Jakoś kojarzy mi się z jakimś ciemnym, ewentualnie kawowym piwem. Taki trochę dysonans poznawczy :).

Sour Power ma ekstrakt na poziomie 12° Plato, natomiast alkohol – 5,2%. Piwo jest pasteryzowane i niefiltrowane.

Styl: sour hoppy ale
Ekstrakt:
 12° Plato
Alk. obj.:
 5,2%
IBU:
 b/d

Data przy­dat­no­ści: 05.11.2020 r.

Kolor: Żółte, wyraźnie, jednolicie zamglone.
Piana: Ładna, drobna i biała. Umiarkowanie trwała. Śnieżnobiała.
Zapach: Intensywnie owocowy – tropikalny: są cytrusy, jest mango, jest marakuja.
Smak: Początkowo nie do końca przyjemny, jakby granulatowy – w pierwszym łyku odczuwalna była wyraźna, ściągająca goryczka – trochę zalegająca, łodygowa. Po kilku łykach na wierzch wychodzą owoce tropikalne – takie dość kwaśne, co jest zapewne zasługą kwasu mlekowego. Kwasowości spodziewałem się nieco większej, choć z czasem się ona wzmaga. Gdzieś w tle przewija się delikatna zbożowość.
Wysycenie: Niskie, w kierunku umiarkowanego.

Sour Power
Sour Power

Nie jest źle, ale zdecydowanie mogłoby być lepiej. Głównym „grzechem” Sour Power jest nieprzyjemna goryczka, która jest zdecydowanie do poprawy. Spodziewałem się też wyższej kwasowości. Na plus zaliczam natomiast świetny aromat, który jest mega owocowy i intensywny, czym naprawdę sporo obiecywał. Jestem nieco zawiedziony.

Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy z Browarem Brewery Hills

Reklama