Wśród bogactwa używanych przez browary dodatków, kawa wciąż cieszy się bardzo dużą popularnością. Najczęściej spotkać go można w piwach ciemnych, co dodatkowo podbija i tak już obecne za sprawą odpowiednio dobranych słodów nuty kawowe. Miłośnicy posłodzonej kawy także znajdą coś dla siebie w tym zakątku piwnego świata, ponieważ browary bardzo chętnie dosładzają swoje piwa – a najlepiej nadaje się do tego cukier mleczny, czyli laktoza. Tak też postanowił zrobić Browar Szpunt, wypuszczając na rynek Cofeecup.
Coffeecup to oczywiście coffee milk stout – styl, który osobiście bardzo lubię i często polecam jako świetną pozycję na początku czyjejś przygody z kraftem. Kawowo-mleczne stouty zwykle są piwami łagodnymi, ale jednocześnie oferującymi całkiem sporo doznań pod względem smaku i aromatu.
Szczególnie doceniam te produkty, w których nie przesadzono ze słodyczą, w których laktoza nie jest na pierwszym planie. Dużo też zależy od użytego ziarna kawy, jak i od metody, jaką zostały one dodane do piwa. A jest tu kilka możliwości – można np. dodać całe ziarna na zimno. Można też zaparzyć odpowiednią ilość espresso i dolać do kotła lub tanku. Można również zrobić coldbrew i podobnie jak tradycyjnie parzoną kawę, dodać do piwa. Każda z tych metod da inne efekty, które mogą być mniej lub bardziej pożądany w przypadku danej odmiany ziarna – jedne dają napar bardziej czekoladowy, inny bardziej palony, jeszcze inne natomiast intensywnie owocowy. Niestety, nie wiem, jakiej metody użyto w przypadku recenzowanego dziś przeze mnie piwa.
Bazą dla Coffecup był stout o umiarkowanej mocy. Sądząc po parametrach, nie był to typowy, lekki dry stout, ale coś nieco mocniejszego – pewnie jakaś „13-tka”, bądź ewentualnie „14-tka”. Zakładam jednak, że laktozy z deklarowanego na etykiecie ektraktu na poziomie 15° Plato było jakieś dwa stopnie. Co ciekawe w zasypie znalazł się słód pszeniczny oraz płatki owsiane – zapewne po to, aby dodać piwu jednocześnie gładkości, jak i lekkości, nie wspominając już o polepszeniu piany. No właśnie – piana. Jak już wiele razy pisałem, kawa zawiera w sobie wiele tłuszczu – szczególnie taka, która jest nieodpowiednio obrobiona. A ten ma niszczycielski wpływ na pianę, co bardzo często w kawowych piwach.
Etykieta Coffecup bardzo mi się podoba – świetnie pasuje do coffee milk stoutu, jak również skutecznie przyciąga wzrok na półce sklepowej. Jest czytelna i pełna przydatnych informacji.
Butelka, które za chwilę zrecenzuję, pochodzi z drugiej warki.
Styl: coffee milk stout
Ekstrakt: 15° Plato
Alk. obj.: 5,6%
IBU: 3/12 w skali własnej browaru
Data przydatności: 24.08.2019
Kolor: Czarne, nieprzejrzyste.
Piana: Niska. Tworzy się jedynie szczątkowa, brązowa piana. Szybko pozostaje tylko grubopęcherzykowa obrączka.
Zapach: Kawowy, palony, przyjemny.
Smak: Cofeecup to piwo wodniste – zdecydowanie brakuje mu ciała, ale to normalne w przypadku milk stoutów. Co ciekawe jednocześnie trunek sprawia wrażenie gładkiego i śliskiego na języku. Kawa dominuje. Z laktozą nie przesadzono – piwo jest słodkawe, ale daleko mu do ulepu. Finisz palony, goryczka niska.
Wysycenie: Niskie.
Przyjemny, ale niezbyt odkrywczy coffee milk stout. Standardowo można by tu trochę ponarzekać na brak ciała, ale jest to częsta przypadłość piw z dodatkiem laktozy. A tej w smaku jest zaskakująco niewiele, gdybym o niej nie wiedział, niewielką słodycz zrzuciłbym albo na sposób zacierania, albo na użytą kawę. Trochę mało tu „milk” w tym milk stoucie. Poza tym jest poprawnie.
Cena: piwo otrzymane w prezencie