Jak już wczoraj pisałem, w czasie tegorocznej majówki miałem okazję odwiedzić Pałacyk Łąkomin i tamtejszy browar rzemieślniczy. A wszystko z okazji premiery pierwszego w Polsce piwa leżakowanego w beczce po miodzie pitnym, którym okazał się russian imperial stout o nazwie Srogi Niedźwiedź Mead BA. Piwo piłem w Łąkominie w wersji lanej i bardzo mi smakowało. Postanowiłem więc sprawdzić, czy podobnie będzie z butelką.
Srogi Niedźwiedź to piwo, które w portfolio Browaru Łąkomin pojawiło się jeszcze w 2016 r., czyli w momencie, gdy łąkomicka warzelnia miała jedynie 90 litrów. Dziś jest to 750 litrów i pięć tanków po 1500 litrów. Gdy Browar Łąkomin zaczął eksperymentować z leżakowaniem swoich piw w drewnianych beczkach, nie ominęło to Srogiego Niedźwiedzia. W dniu premiery „miodowej” wersji był on także dostępny jeszcze Srogi Niedźwiedź Na Dzikim Zachodzie, czyli wariant leżakowany w beczce po Jacku Danielsie.
Piwna rewolucja sprawiła, że leżakowanie piw w beczkach po innych, mocniejszych trunkach nikogo z osób, które choć trochę interesują się kraftem, już chyba nie dziwią. Z tego co zauważyłem, najczęściej wykorzystywane są beczki po Jacku Danielsie oraz po innych bourbonach. Bierze się to stąd, że do produkcji amerykańskiej whiskey wykorzystuje się wyłącznie świeże beczki, i tylko jeden raz. Dla porównania Szkoci na potrzeby produkcji swojej whisky, kupują beczki od bourbonowych destylarni w USA i wykorzystują je wielokrotnie. Podobnie jest z winami – w winiarniach są one wykorzystywane nieraz przez długie dziesięciolecia, dzięki czemu nabierają niepowtarzalnego, indywidualnego charakteru. Okazuje się jednak, że dębowe beczki mają także zastosowanie w miodosytniach, a przynajmniej w tych rzemieślniczych, o których w Polsce ostatnio coraz więcej się słyszy, choćby za sprawą medali zdobywanych na krajowych oraz zagranicznych konkursach.
Jedną z ciekawszych polskich miodosytni jest Pasieka Dziki Miód, założona przez Annę i Krzysztofa Piwowarów w Dargomyślu koło Dębna. Pasiekę od Łąkomina dzieli jedynie około 20 km, więc gdy Krzysztof Śmiglak wpadł na pomysł leżakowania risa w beczce po miodzie pitnym (do czego zobowiązywał niejako motyw niedźwiedzia w nazwie), nie było z tym problemu. 250-litrowa po miodzie pitnym o nazwie Chmielak trafiła do browaru i została napełniona risem, który leżakował w niej niemal dwa miesiące. Jak nazwa tego miodu wskazuje, Chmielak jest trójniakiem i to chmielonym po amerykańsku. Użyty został Chinook, co w gotowym produkcie dało naprawdę fajny efekt w postaci charakterystycznej goryczki. Pierwszy raz ten miód spróbowałem na Szczecin Beer Fest i bardzo mi smakował.
Wracając do recenzowanego dziś piwa, Srogi Niedźwiedź Mead BA to russian imperial stout o prawilnych parametrach 24,5° Plato oraz 10,7% alkoholu. W zasypie, oprócz słodów jęczmiennych oraz palonego jęczmienia, znalazły się również płatki jęczmienne. Do podbicia ekstraktu wykorzystano cukier muscovado, który po fermentacji zostawia często charakterystyczne melasowe nuty. Srogi Niedźwiedź Mead BA został nachmielony dwoma polskimi odmianami – Marynką oraz Lubelskim. Piwo jest niepasteryzowane i niefiltrowane.
A i muszę coś jeszcze napisać o opakowaniu. Choć złoceń na etykietach generalnie nie lubię, to tu jednak wygląda to całkiem nieźle. „Dobrą robotę” robi także sam wzór butelki o pojemności 375 ml, który bardzo mi się podoba i od razu pokazuje, że mamy do czynienia z produktem klasy premium. Podobnie jest z lakiem, którym został pokryty kapsel. Mimo, że wyglądał on na dość miękki, to przy otwieraniu piwa był on mega upierdliwy. Nieźle się z nim namęczyłem i to pomimo podgrzewania go zapalniczką, aby stał się bardziej plastyczny.
Styl: russian imperial stout leżakowany w beczce po miodzie pitnym
Ekstrakt: 24,5° Plato
Alk. obj.: 10,7%
IBU: 3/6 w skali własnej browaru
Kolor: Ciemnobrązowe, dość przejrzyste. Jak dla mnie ciut za jasne jak na risa.
Piana: Żółto-brązowa, umiarkowanie obfita, ale drobna i gęsta. Zostawia całkiem niezły lejsing.
Zapach: Słodki, miodowo-czekoladowy, gdzieś w tle pojawia się nutka alkoholowa. Wąhając butelkę po przelaniu piwa do pokala, mam wrażenie, że wyczuwam aldehyd octowy. W szkle degustacyjnym tego aromatu już nie było, więc może to być kwestia laku lub resztek piwa na szyjce lub pod kapslem.
Smak: Również w smaku na pierwszym planie jest miodowa słodycz. Do tego dochodzi deserowa, niezbyt gorzka czekolada. Typowej dla risów paloności i kawy za wiele się tu nie doszuka. Posmaki te zostały skutecznie przykryte przez słodycz. Srogi Niedźwiedź Mead BA jest piwem gładkim, ale niezbyt treściwym. Goryczka niska, po ogrzaniu leciutka, posłodzona kawa na szczęście się pojawia. Alkohol rozgrzewa przełyk. Finisz lekko drewniany, taniczny. Mam wrażenie, że wersja lana była delikatniejsza.
Wysycenie: Niskie, w kierunku umiarkowanego.
Smaczne piwo, choć niektórzy miłośnicy risów mogą się pewnie przyczepić, że Srogi Niedźwiedź Mead BA jest mało risowy. Już sama barwa faktycznie mogłaby być ciut ciemniejsza. Cechy risa zostały skutecznie przykryte przez aromaty beczkowe. Z butelki jednak miałem wrażenie, że paloność i kawa jest mocniejsza niż w wersji lanej z beczki. Być może jest to kwestia różnicy temperatur, bo na premierze piwo było cieplejsze i chyba mniej nasycone. Niemniej piwo jak najbardziej polecam, beczka dała naprawdę fajny efekt i myślę, że tego rodzaju mariaże piwa i miodów pitnych są bardzo ciekawe i warte dalszego eksplorowania. Szczególnie, że miody często są z różnymi dodatkami, np. z owocami. I np. takiego risa leżakowanego w beczce po maliniaku z miłą chęcią bym spróbował! :).
Cena: otrzymane w ramach współpracy z Browarem Łąkomin