Uwielbiam muzykę organową. Z całej muzyki klasycznej to właśnie gry na organach piszczałkowych słucham najchętniej. A mam dość często ku temu okazję, ponieważ tu, gdzie mieszkam (czyli w Policach) w jednym z kościołów usłyszeć można drugi co do wielkości w regionie tego typu instrument. O tę tematykę ociera się jedno z piw Browaru Harpagan, które swoją premierę miało w drugiej połowie listopada, czyli Mroczny Organista. Dawno u mnie nie było black IPA, więc przydałoby sobie odświeżyć trochę ten styl, co też niniejszym czynię :).
Nazwa stylu black IPA to istny paradoks. Gdyby rozwinąć zawarty w niej trzyliterowy skrót, to brzmiałaby ona „czarne indyjskie jasne ale”. Dlatego też w obiegu funkcjonują też inne jego okreslenia – cascadian dark ale oraz india black ale. Stąd też w środowisku piwowarskim spotkać można dwa kompletnie różne podejścia do tego rodzaju piw. Pierwsze z nich zakłada, że black IPA powinna być mocno chmielonym ciemnym piwem, które smakuje jak jasne. Druga interpretacja nie jest już aż tak rygorystyczna, ponieważ zakłada, że piwo w tym stylu smakuje jak ciemne, ale jego balans jest jednoznacznie przesunięty w stronę chmielowości. Paloność, w przeciwieństwie do american stoutu, powinna być raczej stonowana. Wielu oceniających tego rodzaju piwa bardzo często zauważa, że pomiędzy black IPA a american stoutem jest bardzo nieostra granica i oba gatunki nieraz bardzo trudno jest od siebie odróżnić.
Ostatnio Browar Harpagan pojawił się na blogu ponad pół roku temu, więc przydałoby się odświeżyć sobie kilka informacji na jego temat. Z tą inicjatywą kontraktową po raz pierwszy spotkałem się w czerwcu ubiegłego roku, na Szczecin Beer Fest, na który zawitała ekipa Harpagana. A należą do niej: Krzysztof „Josefik” Juszczaka, Sebastian Pabiszczak oraz Łukasz Grudzień. Właśnie ci trzej na rynku przebojem zadebiutowali w styczniu 2017 r. Jak dotąd, nie licząc mini recenzji z relacji festiwalowej, miałem okazję recenzować ich dwa piwa: Ekstazę Pramakaka oraz Imbryczek Destrukcji.
Mroczny Organista to, jak już wspomniałem, black IPA. Na świetnej etykiecie (projekty Harpagana to złoto) mamy rozentuzjazmowanego siedzącego za kontuarem niewielkich, dwumanuałowych organów. Bardzo mi się to podoba.
Jeśli chodzi o parametry, to są one standardowe. Piwo jest dość płytko odfermentowane, więc nie powinno być zbytnio wytrawne. Poza tym, o dziwo, Mroczny Organista nie otrzymał żadnych nadprogramowych dodatków. Mamy więc słody jęczmienne oraz słód pszeniczny. Niestety, na etykiecie nie ma informacji, czym Harpagani nachmielili swoje black IPA. Dopiero na Facebooku można się dokopać do wpisu, w którym wymienione zostały konkretne odmiany. A są to: Citra, Galaxy, Simcoe, Cascade i Centennial. Mroczny Organista został nachmielony przede wszystkim na aromat.
Styl: black IPA
Ekstrakt: 15° Plato
Alk. obj.: 6%
IBU: 3/5 w skali własnej browaru
Data przydatności: 13.05.2018
Kolor: Ciemnobrązowe. Przy stopce brązowe przebłyski, w szerszym miejscu szkła czarne i nieprzejrzyste.
Piana: Bardzo ładnie się prezentuje. Jest jasnobrązowa, drobna, gęsta i dość trwała. Zostawia bardzo ładny lejsing odmierzający każdy łyk.
Zapach: Chmielowo-kawowy. Są cytrusy, które walczą z palonością kawy.
Smak: Zanim Mroczny Organista się ogrzał, dominantą były cytrusowe chmiele. Po ogrzaniu dominuje już palona kawa, która pozostaje na podniebieniu również na finiszu. Jest też coś, co faktycznie można porównać do prażonego słonecznika. Goryczka umiarkowane. Piwo bardzo sesyjne, bardzo szybko znika ze szklanki.
Wysycenie: Niskie, w kierunku umiarkowanego.
Bardzo fajne, dość łagodne w smaku, a tym samym sesyjne black IPA. Jakkolwiek na początku nie ma wątpliwości, że nie jest to american stout, to jednak po ogrzaniu – gdy na wierzch wychodzi kawa – nie było to już aż tak do końca jasne. Być może, gdyby to piwo było świeższe, to byłoby bardziej aromatyczne. Jednak błyskawicznie zniknęło mi ze szklanki, a to oznacza, że mi smakowało :).
Cena: otrzymane w ramach współpracy ze szczecińskim sklepem specjalistycznym Chmiel – Świat Piwa