Swego czasu Kopyr lansował tezę (o której zresztą ostatnio zrobiło się jakoś ciszej), że sztosy muszą być drogie. Otóż nie muszą, a pokazał to choćby Browar Jan Olbracht Rzemieślniczy. A wszystko dzięki temu, że w Piotrkowie Trybunalskim okazję do rozwinięcia skrzydeł jako główny piwowar otrzymał niejaki Krzysztof „Josefik” Juszczak, który wcześniej warzył w domu, a w środowisku piwowarskim znany był wówczas jako domowy Browar Pod Starą Pipą. Owocem tej decyzji jest hybryda belgijskiego quadrupla oraz barleywine i to leżakowana w drewnianej beczce bo whiskey! Tak, bohaterem dzisiejszej recenzji będzie Kord Whiskey BA, który nie tak dawno pojawił się w jednej z sieci marketów.
Tak, piwo to pojawiło się w Intermarche i to w naprawdę niezłej cenie, o ładnych parę złotych niższej niż cena, którą trzeba było zapłacić za to piwo w sklepach specjalistycznych. Tym razem Browar Jan Olbracht Rzemieślniczy zdecydował się na obranie trochę innej taktyki niż było to w przypadku poprzedniej warki. Kord więc trafił do butelek o pojemności 0,33 litra (naprawdę bardzo ładnych!) zamiast, tak jak poprzednio, do opakowań o pojemności 0,75 litra, które prawdę mówiąc były tak samo ładne ;). Nie wiem jak Wy, ale ja mam tak, że dużo łatwiej mi kupić i potem sięgnąć po mocne piwo w małej butelce, niż w dużej. Ja wiem, że w przeliczeniu większe pojemności często się opłacają, jednak wypicie 0,75 litra trunku o mocy 12% alkoholu niejednego może już zmęczyć ;). A i wole zapłacić kilkanaście (czy dwadzieścia kilka) złotych za mniejszą objętość niż kilkadziesiąt złotych za pół litra i więcej – przynajmniej w przypadku trafienia na zepsute piwo, które nadaje się tylko do wylania w kanał, mam mniejszy żal i świadomość straty pieniędzy ;).
Kord Whiskey BA został określony jako quintuple, co, per analogiam do belgijskich piw klasztornych można tłumaczyć jako piwo „popiątne” – wszak dubbel to piwo podwójne, tripel – potrójne, quadrupel – poczwórne. Tu mamy do czynienia z prawdziwym mocarzem – 26° Plato i 12% alkoholu to nie w kij dmuchał. Dodatkowo pierwiastek sztosowości został do tego piwa dodany za sprawą leżakowania w dębowej beczce po whiskey aka bourbonie. Dębina, oprócz tanin – nut drewnianych, bardzo często do piwa wnosi bardzo przyjemne akcenty waniliowa, pochodzące z waniliny. W tym wypadku zakładam, że Kord dojrzewał w beczce bo najbardziej znanej amerykańskich whiskey – czyli po Jacku Danielsie. Pierwsza warka, która pojawiła się w ubiegłym roku trafiła natomiast aż do trzech różnych beczek – po winie, koniaku i whiskey – i w trzech wersjach wypuszczona została na rynek.
Zanim przejdę do degustacji, napiszę jeszcze parę słów o opakowaniu. Mała butelka a’la winiarska lub szampanowa jest po prostu śliczna. Foliowa, pozłacana etykieta, wespół z termokurczliwym kapturkiem zabezpieczającym goły kapsel (który jednak ściąga się dość ciężko), również prezentuje się sympatycznie. Niemniej już po samym opakowaniu widać, że mamy do czynienia z produktem nietuzinkowym. Jedynym, do czego mogę się przyczepić, jest brak pełnego składu na etykiecie. A szkoda.
Styl: quintuple
Ekstrakt: 26%
Alk. obj.: 12%
IBU: b/d
Data przydatności: 23.03.2018
Kolor: Herbaciane, koloru dość mocnej czarnej herbaty. Przejrzyste.
Piana: Niezbyt obfita. Zanim zrobiłem przyzwoite zdjęcie, opadła do bardzo cieniutkiej warstewki.
Zapach: Słodowy, karmelowy, owocowy. Po ogrzaniu pojawia się też wanilia i guma balonowa.
Smak: Jest bardzo bogaty. Jest przede wszystkim słodowo, mamy tu też sporo owoców – w tym rodzynki, śliwki. Po ogrzaniu w tle wychodzą subtelne nuty drewniane i całkiem wyraźna wanilia. Kord Whiskey BA smakuje jak naprawdę dobre wino deserowe. Goryczki chmielowej brak. Alkohol, jak na 12%, jest bardzo dobrze ukryty, przy większym łyku czuć czasami jedynie lekkie drapanie. Piwo jest bardzo treściwe, nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z mocarzem.
Wysycenie: Niskie, dzięki czemu pije się je naprawdę przyjemnie.
Bardzo dobre piwo. W sumie nie ma, do czego się przyczepić – Kord Whiskey BA, pomimo swojej mocy, jest trunkiem bardzo dobrze ułożonym. Alkohol jest świetnie ukryty, choć nie ma żadnych wątpliwości, że ekstrakt jest wysoki. Całość jest słodka, pełna, a baza słodowa złożona. Beczka po whiskey w ogóle się nie narzuca, a jedynie uzupełnia doznania – wanilia została bardzo fajnie wkomponowana słodowość – ktoś, kto nie wiedziałby o leżakowaniu w beczce, mógłby jej nawet nie zauważyć. Pycha! Brawo Josefik!
Cena: 15,99 zł za 0,33 litra w markecie