W hipermarketach bywam rzadko, a w piwo z reguły zaopatruję się w sklepach specjalistycznych oraz małych, lokalnych marketach i dyskontach, jeśli na ich półki trafi coś ciekawego. Nie oznacza to jednak, że nie śledzę poczynań sieci Tesco w kwestii piwa. A trzeba przyznać, że spośród obecnych na polskim rynku hiper- i supermarketów to właśnie ta brytyjska firma ma najciekawszy piwny asortyment. Od niedawna ma także własną markę piw Hedgehog, która jest ewenementem w naszym kraju, ponieważ pod tym szyldem sprzedawane są piwa warzone przez różnych kontraktowców. W tej serii ukazało się już kilka piw – m.in. Stout, American IPA, czy też recenzowane dzisiaj American Pale Ale. To ostatnie zostało uwarzone w Wąsoszu, przez Browar Kraftwerk.
Początkowo myślałem, że Hedgehog American Pale Ale jest klonem innego piwa w tym stylu obecnego w portfolio Browaru Kraftwerk, a mianowicie Easy Ridera. Po pobieżnym przejrzeniu wyników wyszukiwania w Google okazało się, że są to jednak dwa różne piwa, różniące się zarówno składem surowcowym, jak również parametrami. Nie przypominam sobie innego APA w ofercie tego browaru (jeśli mam sklerozę, proszę o sygnał), więc wygląda to na piwo specjalnie przygotowane dla marki spod znaku jeża (nie mylić z Artezanem 😉 ).
O stylu american pale ale, pisałem już wielokrotnie, wszak jest to już 10. piwo w tym stylu opisane na moim blogu. Dodam tylko, że Hedgehog American Pale Ale został nachmielony dwiema amerykańskimi odmianami chmielu – Citrą i Columbusem, zaś w zasypie oprócz słodu jęczmiennego znalazł się słód pszeniczny.
Styl: american pale ale
Ekstrakt: 12%
Alk. obj.: 5,5%
IBU: 40
Data przydatności do spożycia: 22.10.2016
Kolor: Złote, umiarkowanie opalizujące.
Piana: Piana drobna, ale dość topornie tworzy się przy nalewaniu. Udało mi się osiągnąć jedynie 0,5 cm warstwę. Podczas picia okazuje się, że tworzy jednak zaskakująco ładny lejsing.
Zapach: Cytrusowy, niestety wchodzi trochę w herbatę z miodem i cytryną, czyli piwo jest już niestety utlenione. Moja wina, bo powinienem szybciej sięgnąć po to piwo.
Smak: Ponownie herbata z miodem i cytryną. Jest sporo lekko przyciężkiej słodowości, trochę nut herbatnikowych. W tle jakby delikatny dms, choć jeśli w zasypie znalazł się słód pilzneński (a tego nie wiemy), może on być tego przyczyną. Goryczka wyraźnie zaznaczona, trochę tępa, ale na szczęście niezbyt zalegająca.
Wysycenie: Średnie, jak dla mnie całkiem odpowiednie w przypadku american pale ale.
Niestety potwierdziła się w tym przypadku zasada, że jasne, mocno chmielone piwa, należy wypijać jak najszybciej. Hedgehog American Pale Ale otrzymałem ponad miesiąc temu i zdecydowanie zbyt długo u mnie przeleżało. Zabrałem je nawet ze sobą na urlop, ale jakoś nie wystarczyło mi czasu, aby je wypić w odpowiednich warunkach, by później móc napisać jego recenzję. Niemniej piwo jest wciąż w terminie, więc Browar powinien liczyć się z tym, że pod koniec wyznaczonego okresu przydatności (a ten jest dość długi, bo piwo jest pasteryzowane) do spożycia american pale ale może być już dość mocno utlenione. Poza nutami wskazującymi na utlenienie, degustowany dziś trunek nie był niestety bez wad (głównie słaba piana, akcenty warzywne oraz niezbyt przyjemna goryczka), przez co nie odczuwałem zbytniej przyjemności w czasie degustacji. A szkoda, bo miałem nadzieję, że po nieudanym piwie z Browaru Kraftwerk, jakie próbowałem podczas I Szczecińskiego Festiwalu Piwa, chłopaki ze Śląska trochę się odkują. Tym razem niestety nie udało się to – mam nadzieję, że uda się następnym razem.
Cena: otrzymane w prezencie