Piwa bezalkoholowe są segmentem rynku piwowarskiego, który – pomimo pandemii i ogólnego spadku spożycia piwa – zyskał na popularności. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że bezprocentowe trunki są istotnym trendem w polskim krafcie. Ostatnio jednak trend ten trochę siadł i wśród nowości piwa bezalkoholowe nie były zbyt częste. Co jakiś czas jednak trafiam na coś, czego jeszcze nie piłem. Tak było w przypadku Freeky APA z Browaru Maryensztadt, które przykuło moją uwagę w markecie znanej niemieckiej sieci na literę „L”.
Tak w ogóle to jakoś sobie ubzdurałem, że Freeky APA to stosunkowo nowe piwo. Okazało się, że byłem w błędzie, ponieważ zadebiutowało ono ponad dwa lata temu, w sierpniu 2019 r. Aż zwątpiłem, czy go przypadkiem nie piłem, ale jednak nie – nie mam go wśród zrecenzowanych piw ;).
Wracając do meritum, Freeky APA to bezalkoholowe american pale ale o zawartości alkoholu poniżej 0,5%, co jest wartością pozwalającą na nazwanie tego produktu bezalkoholowym. Oznacza to, że mamy do czynienia z piwem, które nie powstało przy użyciu procesu dealkoholizacji, ale najprawdopodobniej uwarzona została bardzo lekka brzeczka i użyte zostały drożdże produkujące jedynie niewielką ilość etanolu. Mimo śladowych ilości alkoholu, nie da się takim piwem upić – po prostu ludzki organizm nie przyjmie tak dużej ilości płynów. Po wypiciu Freeky APA ze spokojną głową można siadać za kółko :).
Etykieta jest utrzymana w niebieskich barwach, które na stałe kojarzą się nam już z piwami bezalkoholowymi. Niestety, zabrakło na niej szczegółowych danych dotyczących Freeky APA. Czytamy na niej jedynie, że w smaku należy spodziewać się nut cytrusowych, żywicznych i tropikalnych – sugeruje to, że użyte zostały amerykańskie, nowofalowe odmiany chmielu. Jakie? Niestety nie wiemy. Nie znamy również ekstraktu początkowego, który został przefermentowany przez drożdże. Znalazło się za to miejsce na „porady” food pairingowe – według Maryensztadtu recenzowane dziś piwo pasuje do wołowiny, drobiu oraz wędzonych ryb.
Piwo pasteryzowane, niefiltrowane
Data przydatności do spożycia: 14.05.2022
Kolor: Żółte, wpadające w pomarańcz. Mętne.
Piana: Biała, drobna, puszysta. Umiarkowanie trwała, po dłuższej chwili całkowicie zanika.
Aromat: Owocowy, tropikalny – na pierwszy plan wybija się marakuja z dodatkiem mango.
Smak: Pustawe, mam wrażenie, że utlenione. Wyczuwam bowiem wyraźne akcenty miodowe. Do tego nieco cytrusów i w zasadzie tyle. Tło zbożowe z lekką goryczką. Mogłoby się tu dziać więcej.
Wysycenie: Umiarkowane, w kierunku wysokiego.
Piłem lepsze nowofalowe piwa bezalkoholowe. W Freeky APA zdecydowanie czuć, że jest to bardzo lekkie piwo – w smaku jest wodniste, dość puste. Cały czas miałem wrażenie, że jest ono już trochę utlenione. Co ciekawe smak poszedł bardziej w kierunku miodu niż nieprzyjemnego mokrego kartonu. Chmielowość jest obecna bardziej w aromacie niż smaku, w którym niestety działo się niewiele. Całość wyszła średnio.
Cena: nie pamiętam