IPA to niejako ikona piwnej rewolucji. Swoją popularność zawdzięcza pochodzącemu od nowofalowych odmian chmielu aromatu owoców tropikalnych, czasem żywicy. Niektóre browary czasem decydują się na eksperymenty z podbiciem owocowości w tym piwie przez dodatki owocowe. Właśnie tę drogę obrał Browar Waszczukowe, który na rynek wypuścił Juicy IPA, trunek wzbogacony o pulpę ze smoczego owocu oraz sok z wiśni i czarnej porzeczki.
Juicy IPA to piwo, w którym zamysłem piwowara było ewidentnie podkręcenie nut owocowych. Choć samo piwo zostało nachmielone jedynie Cascade’m, to użyto jeszcze dwóch rodzajów HOPZOIL – esencji olejków aromatycznych pochodzących z innych odmian. I tak np. olejek Juicy Fruitbomb został pozyskany z odmian Azacca, Jaryllo, Cascade, Chinook, Cashmere, El Dorado.
Spodziewam się jednak, że w tym przypadku to nie chmiel będzie grał pierwsze skrzypce. Całość bowiem została wzbogacona o dodatki owocowe – smoczy owoc (po angielsku znany jako dragonfruit) w postaci pulpy, wiśnie oraz czarną porzeczkę. Przyznam się Wam, że akurat za tym pierwszym akurat nie przepadam – miałem okazję próbować go ze dwa, czy trzy razy. Zdecydowanie smoczy owoc nie przypadł mi do gustu – jego główną zaletą jest dla mnie jego dość dziwny wygląd :P. Jego smak zapamiętałem jako mało wyrazisty, nijaki. Wiśnie i porzeczki w piwie są spoko, ale ciekaw jestem, jak sprawdzą się one w IPA. Nie przypominam sobie, abym pił „ipkę” z takimi dodatkami ;). Ale nie one najbardziej mnie zaskoczyły, a obecność laktozy. Mam wrażenie, że zaczyna ona być coraz bardziej nadużywana. Ciekawe, kiedy cukier mleczny zacznie się pojawiać w pilsach ;).
Juicy IPA zostałą wypuszczona przez Browar Waszczukowe w ramach serii „Kreatura Limitowana” i otrzymała numerek 6. Do tej pory recenzowałem dwie inne kreatury: DDH Hazy IPA oraz Tiramisu & Coffee Pastry Stout.
Piwo pasteryzowane, niefiltrowane
Data przydatności do spożycia: 04.09.2021
Kolor: Złociste, opalizujące. W toni widać zawieszone niezbyt ładne drobinki jakiegoś osadu.
Piana: Biała, drobna i gęsta. Trwała. Zostawia bardzo ładny lejsing.
Aromat: Wyraźna, „ciężka” słodowość. Pojawia się też owocowość, taka kojarząca mi się trochę z gumą balonową – stawiam, że jest to zasługa smoczego owocu.
Smak: Już w pierwszym łyku czuć owoce – ale nie takie, które pochodzą z nowofalowych odmian chmielu. Na pewno czuć wiśnię – na szczęście nie sprawia wrażenie sztuczności. Dalej mamy nieco czarnej porzeczki i taką nieco mdłą, dziwną słodycz. Smoczy owoc jadłem może raz i pamiętam, że nie posmakował mi. Więc być może to zasługa właśnie dragonfruita. Na finiszu niska (w kierunku umiarkowanej) goryczka, która jednak dziwnie kłuje w gardło i pozostaje tam najdłużej.
Wysycenie: Poniżej średniego.
Jestem na „nie” – Juicy IPA zdecydowanie mi nie podpasowało. Piwo to jest w taki dziwny sposób słodkie, do tego na finiszu ma taką nieprzyjemną goryczkę, której odczucie pozostaje w gardle na dłużej. Nie ukrywam, że dość mocno się z tym piwem męczyłem. Zawiodłem się i to dość mocno.
Cena: piwo otrzymane w ramach współpracy barterowej z Browarem Waszczukowe